To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   Wizytówka Tarnowa    -   24/7/2008
Zapraszamy na kolejny, obszerny wywiad z naszego wakacyjnego inTARnetowego cyklu, podczas którego przepytujemy szefów wszystkich tarnowskich instytucji kultury. O misji nowoczesnego muzeum, problemach z Izbą Pamięci AK, bieżących inwestycjach, a także o tym dlaczego nie lubimy Cyganów i czy faktycznie jesteśmy antysemitami, z dyrektorem tarnowskiego Muzeum Okręgowego, Adamem Bartoszem w imieniu redakcji inTARnet.pl rozmawia Agnieszka Setlik.

Ogloszenie
>

AS: Panie Dyrektorze, kobiety byśmy nie pytali, ale w tym przypadku ... Może Pan przypomnieć inTARnautom od jakiego czasu związany jest z tarnowskim Muzeum i jak długo szefuje tej instytucji ?

AB: Ponieważ nie jestem kobietą, to się przyznam. Pracuję w muzeum od czasu ukończenia studiów, czyli od 1972 roku, natomiast od jesieni 1980 roku jestem dyrektorem. Jesienią minie 38 lat mojej pracy w muzeum, a 28 lat samego dyrektorowania.

Proszę przypomnieć też jakimi placówkami administruje Muzeum Okręgowe z krótkim opisem ekspozycji i działalności każdej z nich ...

No to zacznijmy od tego zasobu, który mamy na terenie miasta. Przede wszystkim jest to Ratusz, w którym przez wiele lat była stała ekspozycja poświęcona sztuce polskiej, europejskiej oraz ekspozycja poświęcona generałowi Bemowi. Od razu trzeba dodać, że Ratusz od dwóch tygodni jest w remoncie i przynajmniej przez najbliższe dwa lata będzie wyłączony z ekspozycji, ale charakter ekspozycji zostanie zachowany ten sam. Drugim tarnowskim obiektem jest tzw. Gmach Główny – kompleks kamienic XIV-wiecznych, w którym siedzimy w tej chwili. Mieszczą się w nim przede wszystkim administracja, pracownie, magazyny oraz pomieszczenia na wystawy czasowe, które się tu odbywają. Również ten obiekt zostaje wyłączony z użytku publicznego na najbliższy czas. Jest jeszcze uruchomione w 1985 roku Muzeum Etnograficzne, które ze swoją stałą wystawą poświęconą Romom będzie funkcjonować przez ten czas najbardziej intensywnie. Przypomnę może, że jest to pierwsza na świecie wystawa stworzona przez nas poświęcona temu narodowi, no i dotychczas jedna z nielicznych na świecie, bo już zaczynają tego typu wystawy, czy nawet muzea poświęcone Romom powstawać. No ale jednak byliśmy pierwsi. Od stycznia tego roku jest uruchomione muzeum „Izba Pamięci Armii Krajowej” przy ulicy Mościckiego, które zostało stworzone siłami weteranów walk niepodległościowych, ale jest w tej chwili w naszej gestii. No i może warto przypomnieć, że uzyskaliśmy również od województwa kolejny budynek przy Rynku nr 3, czyli tam gdzie było liceum plastyczne. Ten podcieniowy ładny budynek przy zachodniej pierzei, również będzie od przyszłego roku remontowany i przeznaczony na cele administracyjno-magazynowe, które aktualnie są w tym kompleksie, natomiast w Gmachu Głównym będą wystawy poświęcone historii miasta i regionu. To w Tarnowie. Natomiast poza Tarnowem, najpiękniejszy nasz obiekt to XV-wieczny, gotycki Zamek w Dębnie, jedyny gotycki zamek na południu Polski, jaki ocalał. Jest też Dwór w Dołędze,drewniany, modrzewiowy z poł. XIX wieku z piękną ekspozycją. Jest zagroda Zofii Curyłowej w malowanej wsi Zalipie, biograficzne muzeum Wincentego Witosa w Wierzchosławicach i ostatnie, które wymienię, czyli najbardziej odległa od nas placówka, również biograficzne muzeum Jana Matejki w Nowym Wiśniczu na tzw. Koryznówce. Zatem jest to dość obszerna sieć muzeów.

Muzea coraz częściej stają się wizytówką miasta, współczesnym odpowiednikiem katedry. Znany hiszpański krytyk sztuki Angel Gonzales Garcia stwierdził nawet, że Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku ma więcej wspólnego z kościołem niż muzeum. Tarnowskie muzeum również jest miejscem wyjątkowym – nie tylko ze względu na historię, którą przedstawia, lecz także z powodu metod i środków prezentacji zbiorów: nowatorskich i efektownych. Czy imprezy takie jak Galicjaner Sztetl, czy właśnie wyruszający Tabor Pamięci Romów, czyli te wychodzące z murów poszczególnych obiektów muzealnych i nie związane ściśle z działalnością ekspozycyjną to są pełnoprawne przedsięwzięcia muzealne, czy raczej przejaw poszukiwań nowych, bardziej aktywnych, nie-statycznych form dotarcia z misją Muzeum. Właśnie, jak sformułowałby Pan dziś misję nowoczesnego Muzeum. Czy te dwa słowa się ze sobą nie gryzą ?

Naturalnie nie. Nie widzę tu żadnej sprzeczności. Muzeum właściwie przez ludzi mało orientujących się może być kojarzone z instytucją jakąś bardzo archaiczną. To, że operujemy tą nazwą w materii historycznej, nie znaczy, że również metody naszych działań muszą być bardzo archaiczne, historyczne...

ale często są... Muzeum często kojarzy się z instytucją, gdzie nosi się kapcie, a pani siedząca na taboreciku, krzyczy, żeby nie dotykać eksponatów...

No tak oczywiście. Niestety muzealnictwo jest jedną z tych dziedzin rozpaczliwie niedoinwestowanych i to stąd między innymi wynika archaiczność rozwiązań. Przyczyną tego faktu jest to, że większość muzeów w Polsce jest usytuowana w przypadkowych budynkach zabytkowych, które same z siebie są trudne do adaptacji. Weźmy pierwszy z brzegu nasz Ratusz. Jest problem adaptacji tego budynku choćby dla potrzeb niepełnosprawnych itd. I pewnie stąd pojawia się czasem wrażenie takiej archaiczności, natomiast - bo pani zapytała o te nasze przedsięwzięcia - to może ja przypomnę, że tego typu imprezy jak Galicjaner Sztetl, jak Tabor Pamięci, czy też Święto Chleba przy ul. Krakowskiej, Turniej Rycerski, koncerty w Dworze w Dołędze i inne takie plenerowe imprezy, to są przedsięwzięcia, które realizujemy od połowy lat 90-tych. Były to czasy, kiedy Polska przygotowywała się do wejścia do Unii Europejskiej. Organizacje europejskie, czy światowe zainwestowały wtedy w Polskę ogromne pieniądze. W związku z tym od początku lat 90-tych również muzealnicy byli szkoleni przez ekspertów amerykańskich, holenderskich, czy angielskich. Przeszliśmy ogromną ilość kursów. Sam wielokrotnie byłem zapraszany za granicę, aby zapoznać się z nowoczesnymi metodami pracy, dotyczącymi między innymi właśnie stosunku do potencjalnego klienta, sposobu promocji. Zaowocowało to tym, że staliśmy się jednym z pierwszych muzeów w Polsce, które zaczęło organizować właśnie tego typu imprezy. Niewiele muzeów podejmuje się organizować tego typu imprezy, bo to jest raczej w zakresie działań Domów Kultury, czy innych, podobnych organizacji kulturalnych, ale nie muzeów. A my to doskonale łączymy z naszą merytoryczną pracą. Poza tym jest to możliwość uzyskania pieniędzy, bo na wszystkie tego typu projekty uzyskujemy pieniądze z zupełnie innych źródeł, niż z tych podstawowych, czyli z samorządu. Są to tego typu projekty, na które można pozyskiwać pieniądze z rozmaitych funduszy unijnych.

Jak mowa o tych mniej konwencjonalnych metodach pracy to nie możemy nie wspomnieć o "Turnieju Rycerskim o Warkocz Tarłówny", który jest jednostkowo największym magnesem dla turystów przybywających do naszego regionu i największą imprezą plenerową organizowaną corocznie w regionie tarnowskim. Czy to sukces tej imprezy zainspirował dyrekcję Muzeum do wyjścia i mówienia o historii, pokazywania jej również na zewnątrz Muzeum ?

Odwrotnie. To nie sukces tej imprezy spowodował, że wychodzimy z historią na zewnątrz, tylko jest to właśnie przejaw naszej oferty wychodzącej poza normalny standard, czyli oprowadzanie zwiedzających itd. Ja może dodam, że to jest nie tylko największa masowa impreza w regionie tarnowskim, ale wydaje mi się, że poza krakowskimi imprezami, takimi jak te na Błoniach, Wianki na Wiśle, to chyba nie ma w Małopolsce imprezy o tak masowym charakterze, jak właśnie Turniej Rycerski, który gromadzi ok. 20 tysięcy publiczności. Jest to właśnie jedna z form naszej oferty historycznej, edukacyjnej, która ma – poza ładunkiem zabawowym - również ładunek edukacyjny.

Oczkiem w głowie Pana Dyrektora, uważanego powszechnie za być może największy w kraju autorytet w dziedzinie cyganologii, jest unikalna cygańska ekspozycja w Muzeum Etnograficznym. Niedługo jej część znów ożyje i powędruje drogami Małopolski. Jak zaczęła się ta cygańska przygoda Pana Dyrektora i jak doszło do wyłonienia się pomysłu "Taboru". Jak wiemy pomysł ten przeżywał też złe chwile, przez kilka lat nie wyruszał na trasę. Proszę przypomnieć dlaczego ...

Może na początek odpowiem na pytanie skąd to się wzięło. Jeszcze w okresie studiów zainteresowałem się tematyką romską. O Romach pisałem pracę dyplomową (jako jedną z pierwszych w kraju na ten temat). Kiedy zacząłem pracować w muzeum tarnowskim, dalej zajmowałem się tym tematem. Co więcej, zacząłem myśleć o stworzeniu muzeum poświęconego Romom. Na początku nie wiedziałem, gdzie je stworzyć, gdzie to byłoby sensowne, aż do momentu, w którym jeden z bardziej aktywnych działaczy cygańskich powiedział, że mogę je stworzyć gdziekolwiek tam, gdzie jestem, bo cyganie to jest temat, który jest wszędzie. Tym bardziej, że w Tarnowie istnieje stowarzyszenie romskie, najstarsze, które tutaj powstało, bo jeszcze w 1963 roku. Stałem się członkiem tego stowarzyszenia zaraz po studiach, gdy dopiero zaczynałem pracować w muzeum. Przez długie lata byłem sekretarzem stowarzyszenia, działaliśmy więc wspólnie. I tak się urodził pomysł, żeby tę stałą wystawę stworzyć w Tarnowie, a ponieważ najcenniejszymi, najbardziej atrakcyjnymi eksponatami, które udało mi się zgromadzić jeszcze w końcu lat 70-tych są wozy cygańskie, to ciągle myślałem, żeby w jakiś bardziej żywy sposób nawiązać do tradycji. Tak w 1996 roku narodził się pomysł wyruszenia na pierwszy tabor, który od razu zdefiniowaliśmy z Adamem Andraszem, prezesem naszego stowarzyszenia, jako formę pamięci, a więc pielgrzymkę do miejsc zagłady Cyganów.

Przez kilka lat tabor jednak nie wyruszał w trasę...

Tak, była taka przerwa spowodowana pewnym konfliktem pomiędzy organizacjami romskimi, który się trochę odbił na nas i postanowiłem, że wstrzymamy się na jakiś czas, aż te emocje opadną. Spowodowane to było pewnymi środowiskowo-rodzinnymi waśniami, które bezpośrednio muzeum nie dotyczyły, ale wstrzymanie na te cztery lata taboru spowodowało wyciszenie tych emocji, no i w tej chwili w zgodnej harmonii wędrujemy razem.

Drugim tematem żywo interesującym Pana Dyrektora jest temat żydowski, stąd m.in. doroczny cykl "Galicjaner Sztetl"... Mimo tego zaangażowania Pana Dyrektora, Tarnów wciąż nie może się doczekać stałej, dużej ekspozycji upamiętniającej żydowską społeczność miasta, która stanowiła przecież połowę jej mieszkańców przed wojną . Na ile realne są plany stworzenia takiego obiektu przez sąsiada głównego gmachu Muzeum - włoskiego przedsiębiorcy, który ma takie zamierzenia i konsultuje je podobno z Państwem?

Stała wystawa poświęcona Żydom, tzn. jej fragment w ramach wystawy o historii Tarnowa i regionu jest planowany. Oczywiście marzyłaby mi się osobna wystawa poświęcona Żydom tarnowskim, czy też galicyjskim, bo jest to temat niezwykle atrakcyjny i wart tego, żeby go eksponować, ale niestety nie mamy możliwości lokalowych, żeby taką wystawę stworzyć. Poza tym musimy sobie też uświadomić fakt, iż nasze muzeum postrzegane jest właśnie przez pryzmat tych tematów etnicznych, które ja osobiście wykreowałem, bo jest to przedmiot moich zainteresowań, nie zaniedbując oczywiście innej tematyki. Niemniej przez część mieszkańców zaczyna to być postrzegane niekoniecznie bardzo entuzjastycznie, tzn. wielokrotnie spotykam się z zarzutami takimi, że promowani są tylko Żydzi i Cyganie. Powiedzmy sobie szczerze, stosunek naszego społeczeństwa do Żydów i Cyganów delikatnie mówiąc wciąż jest niechętny, więc czasem nawet świadomie powstrzymuję się przed eksponowaniem tej tematyki, aby właśnie nie narażać się na zarzut merytoryczny, że muzeum nie zajmuje się niczym innym tylko Cyganami i Żydami. Przypomnijmy jednak, że to są tematy, które sprawiają, że Tarnów jest rozpoznawany na całym świecie. Jeżeli sporządzono by jakikolwiek obiektywny sondaż o tym, jakie tematy promują miasto, to sądzę, że właśnie ta tematyka znalazłaby się na samym początku. Jednym z takich kryteriów, dowodów na to jest fakt, że jeżeli znajdzie pani jakikolwiek przewodnik obcojęzyczny po Polsce i jeżeli w tym przewodniku będzie wzmianka o Tarnowie, najmniejsza bodaj trzyzdaniowa, to wśród tych trzech zdań na pewno będzie zdanie o muzeum cygańskim. Przez te ostatnie kilkanaście lat udało nam się tak tę markę wypromować, że nie żaden biegun ciepła, czy jakieś inne zdarzenia, ale właśnie ta tematyka etniczna jest marką, przez którą Tarnów jest rozpoznawany w szerokim świecie.

A co z planem powstania Muzeum Żydowskiego, które miałoby powstać w sąsiedniej, odnowionej kilka lat temu kamienicy ? Jej włoski właściciel chce ponoć zrealizować taki plan wspólnie z Wami. Czy to realny plan i czy konsultacje w tej sprawie nadal są z Muzeum prowadzone?

Jest to bardzo śmiała wizja, poparta wielką determinacją właściciela kamienicy, pana Rosetiego. Problem w tym, by znaleźć odpowiednie do realizacji tego celu pieniądze. Jeśli się to uda, będzie w Tarnowie muzeum naprawdę niezwykłe. Na razie czekamy na potencjalnego mecenasa.

Osady polskich Romów odgradza od polskiego społeczeństwa gruby mur niechęci. Sąsiedzi Romów, a często nawet lokalna władza uznaje je za slumsy, które najchętniej wymazaliby z mapy i pamięci (jak w Koszarach koło Limanowej). Jak Pan myśli, czemu? Skąd się bierze taka reakcja?

Generalnie Romowie nie są postrzegani pozytywnie. Tak jest od wielu generacji. Chociaż przypomnę, że istnieją w Polsce dwa stereotypy postrzegania Cyganów: jeden ten negatywny, dawniejszy, że Cyganie to złodzieje, brudasy, lenie itd., ale zupełnie równolegle istnieje stereotyp romantyczny, że to są ludzie wolni, piękni, obdarzeni talentami, o pięknej i swobodnej duszy itd. W zasadzie te dwa stereotypy - przy czym ten drugi pozytywny bardziej przeważa wśród ludności miejskiej, natomiast na wsi bardziej ten negatywny stereotyp - równolegle sobie istnieją, ale generalnie ludzie się Cyganów obawiają, nie lubią ich. Tam, w tych wioskach, gdzie mieszkają, Cyganie drażnią swoim widokiem, swoją biedą. To są bardzo często ubogie osady, nawet straszliwie biedne. Zdarzają się przypadki, tak jak w Maszkowicach, że Cyganie nie mają czym palić, wycinają więc drzewa z okolicznych lasów, czym trochę prowokują tę społeczność, ale to jak już mówiłem wynika z ogromnej biedy i z niskiej edukacji, z wielkiego zacofania. Dlatego dobrze się dzieje, że od kilku lat istnieje tzw. Rządowy Program Pomocy na Rzecz Społeczności Romskiej, w wyniku którego w pierwszej kolejności doprowadziło się do tych osad wodę, a dzieci zmusza się do chodzenia do szkoły, bo w tych rodzinach nie ma edukacyjnych tradycji i to jest dobra droga, zmierzająca ku temu, że w końcu przestaną istnieć te uprzedzenia. Przykładowo w Czarnej Górze również kiedyś istniała biedna osada, ale w tej chwili jest tam duży odsetek Cyganów z wyższym wykształceniem, co zupełnie zmieniło spojrzenie górali na Romów.

Podobnie dzieje się w przypadku Żydów. Nawet dziś, gdyby zapytać nawet dobrze wykształconego Francuza, z jakim krajem kojarzy mu się słowo antysemityzm, najprawdopodobniej odpowiedziałby: „z Polską”. Co gorsza, niekiedy na takie uwagi pozwalają sobie nawet niektórzy historycy. Tego piętna nie potrafimy zmazać już od kilkudziesięciu lat. Jak pan myśli, z czego to wynika?

I to jest właśnie paradoks. Krew nam się burzy, jak słyszymy gdy Francuz mówi, że Polska kojarzy mu się z antysemityzmem, wówczas gdy antysemityzm Francuzów dorównuje, a może nawet przewyższa antysemityzm polski... Przecież w ostatnich latach mnóstwo Żydów opuściło Francję ze względu na obawę bytowania w niej. Zdarzały się tam przypadki bardzo groźnych napaści, czy niechęci publicznej, co w Polsce rzadko się zdarza. Różnica jest tylko w tym, że w Polsce antysemityzm jest legitymizowany przez ludzi, którzy dla wielu uchodzą za autorytety. Wystarczy wspomnieć słynne Radio Maryja, które zionie nienawiścią do Żydów, nawet nie mając tego świadomości. Zresztą podstawowa sprawa: żeby przestać być antysemitą, to trzeba sobie zdawać z tego sprawę, a ci ludzie w ogóle nie zdają sobie z tego sprawy. W takim francuskim miasteczku gdyby się zdarzyło, że ktoś wysmaruje hakenkrojza na cmentarzu żydowskim, to mer miasta pierwszy pójdzie z farbą, żeby to zamalować, albo ze szczotką, żeby to zmyć, a w Tarnowie, czy w innych miastach proszę zobaczyć, czy ktokolwiek reaguje na hasła typu „Precz z Żydami”? Nie. Również żaden oficjalny urzędnik nie stanąłby na czele protestujących przeciwko antysemityzmowi, bo się boi, dlatego, że opinia publiczna jest za tymi, którzy Żydów szkalują.

Z drugiej strony przeżywamy przecież istny renesans zainteresowania żydowską kulturą. I okazuje się, że to kultura żywa. Muzyka żydowska najpierw zeszła do podziemia, ale wróciła stamtąd jako świeże i nowoczesne zjawisko, popularne także w Polsce. Sygnały rosnącego zainteresowania muzyką żydowską w Polsce są echem wielkiego odrodzenia nurtu klezmerskiego w USA, gdzie w latach 90. jego gorliwymi patronami stały się gwiazdy awangardy i jazzu. Odczuwa pan to zainteresowanie na Galicjaner Sztetl?

Nigdy nie jest tak, że nie chciałbym, żeby było większe zainteresowanie, ale ja myślę, że tak jak w różnych innych przypadkach, zainteresowanie tą naszą ofertą jest na skalę takiego miasta, jakim jest Tarnów. Jestem więc usatysfakcjonowany tym, że grono ludzi, którzy korzystają z naszej oferty, to ludzie, którzy są opiniotwórczy, są autorytetami w różnych dziedzinach. Myślę, że ta nasza oferta jest przyjmowana bardzo pozytywnie, ale oczywiście wolałbym, żeby jednak zainteresowanie było większe.

A jak pan myśli, czy wizyta w muzeum może wyleczyć z antysemityzmu? Choćby przez uświadomienie ludziom, że trudno wyobrazić sobie polską literaturę bez Żydów. Dość wymienić długą listę Żydów polskiego pochodzenia, którzy osiągnęli światowy sukces: prof. Kazimierz Funk, wynalazca witamin, Izaak Singer, Helena Rubinstein, Samuel Goldwyn, Citroën. Albo przez opowieść o ich udziale w powstaniach narodowych. Przez przypomnienie chociażby takich postaci, jak choćby Henryk Wohl, jeden z przywódców powstania styczniowego, zesłany potem na 20 lat katorgi.

Nie mam takich złudzeń. Żadna wizyta w muzeum nie zmieni człowieka nastawionego negatywnie do Żydów ani o jotę. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości, absolutnie. Moc stereotypów jest tak wielka, że zmiana wymaga długich lat edukacji i jedynie właśnie edukacja dzieci i młodzieży, np. te projekty, które realizujemy w wąskim gronie młodzieży, mogą spowodować, że ludzie inaczej spojrzą na Żydów. Natomiast to jest bardzo trudny proces. Ktoś, kto jest niechętny Żydom nawet nie dopuszcza do świadomości, że Matką tego Ukrzyżowanego, którego ma w domu, była Żydówa.

Czy żyją w Tarnowie ludzie, którzy pamiętają zagładę Żydów?

Oczywiście, że żyją. Dowodem na to jest publikacja, którą ostatnio wydaliśmy: „Wspomnienia ocalone z ognia”, w której jest kilka – zebranych przez młodzież - relacji tarnowian pamiętających zagładę.

Musimy zapytać także o Panoramę Siedmiogrodzką, kolejny z dużych, obliczonych wszak na lata, pomysłów będących pomysłem Muzeum. Pan Dyrektor wierzy, że za naszego życia uda się zebrać, zakupić i odrestaurować wystarczająco dużą ilość fragmentów pociętego na kawałki monumentalnego dzieła Jana Styki ? Na tyle dużą, że będzie po co budować tarnowską rotundę i co udostępniać zwiedzającym ?

Nie wiemy na ile fragmentów została pocięta panorama. Nie wiemy, ile tych fragmentów jeszcze istnieje. To co wiemy o 32 fragmentach, które istnieją w tym momencie, pozwalałoby na zrekonstruowanie całości panoramy i to miałoby sens, bo można by na podstawie ocalałych fragmentów i dokumentacji całości po prostu namalować tę panoramę od nowa, zrekonstruować ją. Pozostaje tylko kwestia pewnego rachunku ekonomicznego, czy powstanie takiej panoramy byłoby na tyle atrakcyjnym przedsięwzięciem, że miałoby to sens? Nie jestem tego do końca pewien.

Jak już jesteśmy przy pomyśle nowego, oddalonego na razie w czasie, obiektu muzealnego ... Muzeum było jedną z pierwszych instytucji, która zaangażowała się w pomysł odrestaurowania Młyna Szancera i wykorzystania tego obiektu na działalność m.in. wystawienniczą. W Tarnowie takiego, dużego obiektu brakuje i to dolegliwy brak dla lokalnych placówek ekspozycyjnych. Już wiemy, że pomysł Młyna Sztuki, przynajmniej przy Kołłątaja, padł. Ale Marszałek zakupił dla Muzeum kamienicę przy Rynku 3, która może uzupełnić niektóre braki lokalowe. Kiedy można się spodziewać uruchomienia w tym miejscu placówki muzealnej i udostępniania jej zwiedzającym?

Ten obiekt (kamienica Rynek nr 3) nie tyle będzie udostępniony zwiedzającym, co właśnie tam zostaną przeniesione wszelkie funkcje pozaekspozycyjne, które mieszczą się w kompleksie Gmachu Głównego, czyli biblioteka, archiwa, pracownie, magazyny. Natomiast w tych budynkach podcieniowych, gdzie się znajdujemy będą ekspozycje stałe, czyli tamten obiekt będzie miał bardziej funkcje administracyjno-magazynowe, co jak podejrzewam nastąpi nie prędzej jak w 2011 roku. Przynajmniej dwa lata będzie trwał remont tego budynku, a rozpoczniemy nie prędzej jak w końcu przyszłego roku.

Graniczy on bezpośrednio z Galerią Miejską. Czy są jakieś plany wspólnego wykorzystywania powierzchni nowopozyskanego obiektu ?

Tak, już nawet rozmawiałem z Bogusławem Wojtowiczem. Aż się prosi, żeby na poziomie parteru tamtego budynku przebić wejście do Galerii, abyśmy mogli wspólnie ten obiekt użytkować i w tym kierunku będziemy zmierzali. Oczywiście, myślę że to jest bardzo dobry pomysł, żebyśmy nawzajem się uzupełniali.

Muzeum jest instytucją marszałkowską, zdecydowana większość instytucji kulturalnych w Tarnowie to instytucje samorządu miejskiego. Problemem, który od lat trapi kierownictwo wszystkich tych placówek, a przede wszystkim "konsumentów" kultury w Tarnowie jest brak koordynacji harmonogramu imprez organizowanych przez poszczególne placówki i często się na siebie nakładających. Włodarze miejskiej kultury mówią tak: możemy wpływać na własne placówki, ale nie zapanujemy już nad Muzeum, Centrum Paderwskiego, czy MCK. Panu Dyrektorowi nie doskwiera sytuacja, że jego impreza, czy jakiś wernisaż ma mniej uczestników, bo w tym samym czasie coś ciekawego odbywa się w Galerii, w TCK czy Teatrze ? Jak Muzeum chce radzić sobie z tym problemem, jeśli to w ogóle problem ?

Jest to ogromna dolegliwość i bardzo mnie irytuje, gdy się okazuje, że w tym samym czasie są dwie, czy nawet trzy imprezy. Myślę, że to nie jest tak, że miasto nie jest w stanie wpłynąć, czy zapanować nad planami muzeum. To nie ma zupełnie znaczenia, dlatego że w naszym interesie jest, żeby te zdarzenia były koordynowane. Po prostu myślę, że trzeba sprawniej działać w tym punkcie tzw. koordynacji. Wystarczy, żebyśmy raz na miesiąc (zresztą tak się to odbywa) zbierali się i przekazywali informacje o wzajemnych planach, ale to też jest mało. Potrzebne byłoby spotkanie, na którym byłaby możliwość ustalenia ewentualnych przesunięć w wernisażach, bo jeśli się okaże, że w tym samym czasie są dwie, czy trzy imprezy, to przecież jesteśmy zawsze gotowi dogadać się, przesunąć daną imprezę. Jest to trudne do wykonania, bo instytucji i ofert jest w tej chwili w Tarnowie naprawdę ogromna ilość, ale właśnie w tym kierunku trzeba będzie iść, żeby próbować wyeliminować takie nakładanie się imprez.

Muzeum przejęło ostatnio obiekt, który od lat użytkowany był przez kombatantów. Chodzi o Izbę Pamięci AK przy ul. Mościckiego. Jakie są plany Muzeum względem tego obiektu ?

Chcieliśmy ten budynek rozbudować, zmodernizować, przygotować do nowoczesnych wymogów i były zaplanowane na to nawet spore pieniądze w ramach funduszu, w ramach którego remontujemy wszystkie inne budynki. Niemniej tradycjonalistyczne spojrzenie właścicieli ekspozycji, to znaczy kombatantów spowodowało, że wycofaliśmy się z tego projektu. Kombatanci mają ogromne obawy, że w czasie remontu może dojść do zniszczenia ekspozycji, eksponatów, że może być to wybieg zmierzający w kierunku ograniczenia ich wpływu na ekspozycje. W każdym razie summa summarum wycofaliśmy się z tego. Nasze plany zmierzały ku temu, aby rozbudować poddasze, żeby uczynić tam nowocześniejszą ekspozycję, dostępną dla niepełnosprawnych, zrobić dobre oświetlenie, zagospodarować otoczenie. Jednak w efekcie postawy kombatantów, którzy obawiają się jakichkolwiek zmian, co ja oczywiście rozumiem, wycofaliśmy się z tych planów i na razie sytuacja nie ulegnie zmianie, tzn. zostanie ta ekspozycja, niestety zrobiona dość po amatorsku.

Chcemy jeszcze zapytać o bieżące inwestycje muzeum. Jak przebiega remont Ratusza? Czy zgodnie z planem?

O tak, oczywiście. Remont Ratusza rozpoczął się jakieś dwa tygodnie temu i przebiega zgodnie z planem, to znaczy zaczął się wtedy, kiedy wszelkie formalności zostały dopełnione i harmonogram jest tak rozpisany, że do końca listopada będzie zakończony ten pierwszy etap remontu. To samo jest w Dębnie. Tam się rozpoczął remont trochę wcześniej, bo na początku czerwca i również wszystko idzie zgodnie z harmonogramem. Kolejne remonty trwają w tej chwili w Zalipiu, gdzie wymienia się dach na stodole i jeszcze inne, drobne kosmetyczne rzeczy się robi. Lada chwila rozpoczniemy remont w Dołędze – remont głównego budynku dworu i prace przy spichrzu. I właściwie większość prac tych drobniejszych w Dołędze i Zalipiu zostanie zakończona do końca wakacji, a te większe prace do końca roku.

Dziękuję za rozmowę.
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Sun, December 22, 2024 06:31:37
IP          : 18.191.44.145
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html