To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
  inTARnetowe rozmowy ze sternikami tarnowskiej kultury - Tomasz Kapturkiewicz    -   07/8/2008
Mamy się czym pochwalić
Zapraszamy na kolejny, obszerny wywiad z naszego wakacyjnego inTARnetowego cyklu, podczas którego przepytujemy szefów wszystkich tarnowskich instytucji kultury. O tym, ile jest kultury w rozrywce, czy TCK ucieka od funkcji domu kultury a także dlaczego warto było mieć plakat Sasnala i czy będziemy mieć nowy Amfiteatr, z dyrektorem Tarnowskiego Centrum Kultury, Tomaszem Kapturkiewiczem rozmawia w imieniu redakcji portalu inTARnet.pl Agnieszka Setlik.

Ogloszenie
>

AS: TCK, jak sama nazwa wskazuje, jest instytucją kulturalną. Większość pieniędzy dostaje z przeznaczeniem na kulturę. Nie wiem, jak Pan, ale ja odnoszę wrażenie, że dziś słowo kultura straciło na swoim znaczeniu, że wytarło się i spowszedniało, a ludzie mówiąc o kulturze coraz częściej nazywają nią rzeczy, zjawiska, które tak naprawdę nie są niczym więcej niż rozrywką. Nie odnosi Pan wrażenia, że w TCK jest więcej rozrywki niż kultury?

TK: Tak. Odnoszę takie wrażenie, ale jest to rozrywka na poziomie, jeśli nie najwyższym, to naprawdę wysokim i w słowie „rozrywka” nie ma niczego co pomniejszałoby znaczenie słowa kultura we wszelkich jego odmianach. Nie uważam też, żeby kultura była wyświechtanym słowem. A to, że więcej jest rozrywki jest celowym działaniem Tarnowskiego Centrum Kultury, dlatego że mamy świadomość, że oprócz nas istnieją instytucje takie, jak Galeria Miejska BWA, teatr, czy biblioteka miejska i chodzi o to, żebyśmy się nawzajem nie powielali. Zawsze starałem się tak uporządkować te rzeczy, żebyśmy mogli skoncentrować się głównie na tzw. rozrywce i na działalności edukacyjnej, a sztukę oddać instytucjom, które są do tego predysponowane – poza sztuką filmową bo to tradycja dwudziestu dwóch lat pracy nad Tarnowską Nagrodą Filmową.

Czyli mamy trochę do czynienia ze swoistym Tarnowskim Centrum... Rozrywki ?

To byłaby zbyt płytka, krzywdząca nas forma. Na szczęście jest inaczej.

Przecież sam Pan przyznał, że stawiacie głównie na rozrywkę, czyli chyba nie ma miejsca na kulturę trudniejszą w odbiorze, bardziej wyrafinowaną, tzw. wysoką. A jeśli już, to jest spychana na boczne tory...

Jak Pani wie, jesteśmy instytucją miejską, miasta które liczy ponad 100 tys. mieszkańców (nie licząc okolic), musimy wiec mieć to na uwadze, żeby nie tyle schlebiać masowym gustom, bo tego u nas próżno szukać ale proponować wiele różnorodnych form dla zróżnicowanej grupy wiekowej. Nie wiem co dzisiaj jest kulturą wysoką czy koncert Marii Peszek czy dopiero Wojciecha Kilara, czy artysta niszowy to prawdziwy artysta a gwiazda to po prostu chałtura? Czym jest dzisiaj kultura wysoka skoro pomieszaliśmy już wszystko; filharmonię z hip hopem i klasykę z kabaretem. Ważny jest udział w życiu kulturalnym miasta, krytyka, ale zawsze poprzez udział – kultura bycia - jej nie spychamy, wręcz przeciwnie. Naszym statutowym obowiązkiem jest przygotowywanie do odbioru kultury wysokiej. Czyli jest to pewien proces edukacyjny; ciężko jest zacząć od razu z górnego pułapu, kulturę trzeba najpierw poznać nutka po nutce, słowo po słowie - trzeba zobaczyć jakiś obraz, film, trzeba trochę młodego widza zachęcić do udziału, do bycia aktywnym kulturalnie. My stwarzamy warunki i staramy się edukować głównie najmłodszych tarnowian do odbioru kultury.

Dominuje więc edukacja poprzez kulturę oraz imprezy o charakterze masowym?

Dominuje sztuka filmowa, rozrywka i edukacja kulturalna na najwyższym poziomie. Tych imprez o charakterze masowym jest tak naprawdę kilka. Przypomnę, że Tarnowskie Centrum Kultury to także kino „Marzenie”, które liczy już sobie 95 lat i jest najstarszym kinem w Tarnowie, kinem które podlega pod TCK i tu też z pewnością w 95% mamy do czynienia z rozrywką, bo tak należy rozumować kino. Trudno powiedzieć, że jest to kultura wysoka, choć są też przecież ambitne propozycje w ramach działalności kina, choćby Festiwal Filmowy Tarnowska Nagroda Filmowa, albo czwartkowe „extra filmy”. To są propozycje, które się wyłamują z tego kanonu repertuaru komercyjnego i wreszcie fakt, że od niedawna funkcjonujemy w sieci kin studyjnych i lokalnych i to też świadczy o tym, że oprócz tego komercyjnego programu mamy zamiar realizować program ambitny.

W Polsce organizowanych jest wyjątkowo dużo festiwali filmowych. Jak na ich tle wyróżnia się Tarnowska Nagroda Filmowa?

Znakomicie. Przypomnę, że w zeszłym roku byliśmy nominowani do nagrody Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, a więc instytucji, która w bardzo bezpośredni sposób zajmuje się polską kinematografią. Ma wpływ i na produkcję filmową i obserwuje organizację festiwali. Nominacja ta była jedną spośród kilkudziesięciu jeśli nie kilkuset nominacji dla imprez w kategorii: krajowe wydarzenie filmowe roku! Nas nominowano tam razem z czterema innymi imprezami i byliśmy zaproszeni z Anią Grygiel do Warszawy na uroczystą galę wręczenia nagród, gdzie nasza impreza była postrzegana bardzo dobrze, bardzo przyjaźnie i wreszcie nie anonimowo.

Czyli ta ostatnia, wyjątkowa pod wieloma względami edycja TNF okazała się sukcesem?

Nominowani byliśmy za przedostatnią, a ostatnia była jak sądzę kontynuacją XX i XXI-wszej edycji, które rzeczywiście były przełomowymi edycjami.

Niektórzy z inTARnautów z przypisaną sobie złośliwością a może tylko nadwrażliwością oceniali, że w tym roku promocja imprezy na miejscu, to jest w Tarnowie, była słabsza niż w poprzednich latach. Niektórzy dziwili się np. informacji, że Festiwal się kończy, bo nie dotarła do nich informacja o jego rozpoczęciu. Z czego Pana zdaniem, wynikają takie głosy?

Tego typu zarzuty mnie śmieszą, ponieważ uczestniczę w życiu kulturalnym miasta dość długo i to nie tylko jako człowiek zajmujący się kulturą zawodowo. Pamiętam, że wcześniej, kiedy jeszcze nie pracowałem, kiedy uczyłem się i studiowałem, bywałem na różnego typu imprezach i odkąd pamiętam, spotykam się z tego typu ocenami, że A - nic się nie dzieje w Tarnowie, B – słabo promowane są imprezy kulturalne, C – że poziom tych imprez jest niski. Analizą kampanii reklamowych niech zajmą się fachowcy. Proszę mi wierzyć - dokładamy wszelkich starań – ja może przypomnę, że te plakaty i środki reklamowe, które pojawiły się tutaj, także promowały naszą imprezę na zewnątrz, w Warszawie, w Krakowie, w Gdyni i we Wrocławiu, czyli w miastach festiwalowych, gdzie organizuje się festiwale filmowe i wreszcie to, że autorem plakatu był Wilhelm Sasnal i że naprawdę mieliśmy się, czym pochwalić. Ludzie bardzo dobrze to postrzegali – ba, byli zachwyceni i w pozytywnym znaczeniu zazdrośni, dlatego sądzę, że z promocją naprawdę było bardzo dobrze. Zresztą z zeszłego roku też pamiętam tego typu opinie, że promocja wymagałaby pewnych ulepszeń. Oczywiście, że tak. Tylko, że tak jak pani się doskonale orientuje, mamy konkretny budżet i też nie można z tą promocją przesadzać. To jest impreza non-profit. To nie jest impreza taka jak Coke Live Music Festiwal, czy Heineken Music Opener, to jest po prostu innego typu forma. My tutaj nie nastawiamy się na zysk, ani na sprzedaż wynikającą z promocji marki.

No tak, wspomniany przez Pana plakat też był zaciekle krytykowany...

Tak, ale to dobrze, że był krytykowany...to znaczy że poruszał, że budził zainteresowanie…

Zarzucano, że jest czarno-biały, że zupełnie niemedialny, że wykorzystuje topos z filmu światowego, a nie polskiego itp.

Film jest czarno biały, film jest ponad granicami. Film polski to część dziedzictwa, jakim jest kino Braci Lumiere i Chaplina, Feliniego i Bergmana. Cała gama polskich twórców wychowała się jak my wszyscy na twórcach światowych, dlaczego mielibyśmy się do nich nie odwoływać? Jak w zeszłym roku Lech Majewski projektował plakat, to pojawiły się jeszcze gorsze zarzuty. Plakat miał bardzo różne skojarzenia, no, ale cóż mogę zrobić. Nam się ten plakat podobał. Wybieramy spośród kilku projektów, a w końcu umówmy się, że jeśli ktoś chce mieć plakat Sasnala, to nie może marudzić. Jeśli ktoś od kilku lat zabiega o plakat Sasnala, czy Pągowskiego albo Majewskiego, to przyjmuje go z całym dobrodziejstwem inwentarza. Niektórzy dają dwa, trzy projekty i wybiera się ten najlepszy, a niektórzy dają jeden i albo się go chce mieć, albo nie. My chcieliśmy mieć Sasnala i mieliśmy go.

A jak wygląda promocja tego wydarzenia w Polsce. Nie wydaje się Panu, że festiwal jest wciąż zbyt mało rozpoznawalny?

Nie sądzę. Wręcz przeciwnie. Tak w zeszłym, jak i w obecnym roku mieliśmy spore wydatki na gazety ogólnopolskie, że przypomnę całe strony w gazetach takich, jak „Gazeta Wyborcza”, „The Times Gazeta Krakowska”, „Dziennik”, czy wreszcie cała strona w miesięczniku „Kino”. To są naprawdę spore rzeczy i niezmiernie kosztowne, proszę mi wierzyć. Poza tym kampania w ogólnopolskiej stacji radiowej, w Programie Trzecim Polskiego Radia. W zasadzie do pełni szczęścia brakuje nam tylko kilku stacji komercyjnych radiowych i telewizji, ale to jest ponad nasze możliwości. Zresztą nie wiem, czy adekwatny byłby ten wysiłek reklamowy do celu, jaki sobie założyliśmy, czyli promocja polskiej kinematografii.

Myślę, że trafionym pomysłem okazał się wiosenny blok filmów niemych Chaplina w kinie "Marzenie". Czy jest szansa, że projekcje filmów niemych będą mieć charakter cykliczny? Czy zobaczymy kiedyś stare filmy np. Friedricha Wilhelma Murnaua, czy Fritza Langa?

Nie wiem czy koniecznie w kategorii kina niemego będziemy kontynuować tego typu spotkania, natomiast leży mi na sercu pomysł, który myślę, że powinniśmy kontynuować jeszcze w te wakacje, aczkolwiek różnie z tym może być. Chciałbym kontynuować kino weekendowe właśnie w takiej formie, żebyśmy po godzinach pokazywali kinematografię innych krajów, bo jest naprawdę bardzo bogata i festiwale takie, jak „ERA Nowe Horyzonty” pokazują jak wiele jest filmów spoza tego nurtu komercyjnego. Są to filmy produkcji nowozelandzkiej, norweskiej, czeskiej, czy irańskiej, których nie pokazuje się w nurcie komercyjnym, a chcielibyśmy kontynuować takie przeglądy, takie retrospekcje, choćby właśnie weekendowe. Chaplin był tego typu przykładem, z tym, że to akurat była propozycja, którą otrzymaliśmy w ramach stowarzyszenia sieci kin studyjnych i lokalnych, ale wszystko jeszcze przed nami. Chcielibyśmy powrócić do tego, być może także do kina niemego.

Tarnowskie Centrum Kultury jeszcze kilka lat temu było po prostu domem kultury, otwartym na różnorakie inicjatywy, głównie na twórczą młodzież. Pan - zapewne świadomie - zrezygnował ze stałej działalności placówki w zakresie edukacji kulturalnej. Pozostały dwa przedsięwzięcia, które można uznać za ostatnie przejawy niegdysiejszego zainteresowania tym tematem: Pracownia Plastyczna W. Pazery i Szkoła Muzyków Rockowych SM ROCK. Oba te przedsięwzięcia chyba działają jednak trochę na zasadzie pospolitego ruszenia. Wydawałoby się, że edukacja kulturalna powinna być jednym z głównych priorytetów działalności placówki samorządowej, opłacanej było nie było z naszych podatków. Dlaczego zatem TCK nie przywiązuje już do działalności animatorskiej, edukacyjnej większej wagi?

Można to robić i robimy to, tylko w inny sposób niż Pani mówi o tym. Etos domu kultury jest mi bardzo bliski, bo niezależnie od tego, czy nazwiemy to Centrum Sztuki Współczesnej, czy Centrum Animacji Społecznej, czy Centrum Inicjatyw Kulturalnych, to tak, czy inaczej będzie to właśnie dom kultury. Natomiast można zrobić coś dla edukacji kulturalnej, niekoniecznie ucząc gry na gitarze siedemnastu osób przez jednego nauczyciela przez 45 minut. Z tego też powodu uważam za krzywdzące dla tych inicjatyw określenie tych działań jako „pospolitego ruszenia”. Dlatego właśnie robimy pracownię plastyczną Pazery w takim kształcie. To nie jest koło plastyczne działające w szkole, tak jak Szkoła Muzyków Rockowych to nie jest Państwowa Szkołą Muzyczna pierwszego stopnia, gdzie uczy się z nut. My to robimy w konkretnym celu. Szkoła Muzyków Rockowych to nie są wirtuozi, którzy będą potem grali w orkiestrze symfonicznej. To są ludzie, którzy chcą się nauczyć grać w zespole i tam dostają solidne podstawy tego, jak grać w towarzystwie drugiej, trzeciej i czwartej osoby, żeby to wszystko zgrywało się do kupy. Z kolei Pazera jest klasykiem samym w sobie. Jest mistrzem i albo ktoś chce chodzić do niego, albo nie. Moim zdaniem warto. To jest pracownia, którą on tutaj prowadzi od lat. On firmuje ją swoim nazwiskiem, a my stwarzamy mu warunki do funkcjonowania. Pani mówi, że animacja kultury pozostała u nas tylko na tych dwóch szczeblach, a ja Pani powiem, że tak naprawdę taką rolę powinny odgrywać szkoły podstawowe. I tak jest na zachodzie Europy, tak jest w innych krajach, w Londynie, Berlinie, Sztokcholmie. Tam orkiestry symfoniczne, orkiestry kameralne, koła teatralne czy dziennikarskie mają dzieci w szkołach podstawowych. Proszę zwrócić uwagę, że coraz częściej dzieje się w naszych szkołach, w naszym mieście. Proszę mi wierzyć, chyba najlepszą animacją kulturalną dla młodzieży jest zorganizowanie wyjazdu do Muzeum Powstania Warszawskiego, zorganizowanie cyklu wycieczek szlakiem cmentarzy z I wojny światowej, zorganizowanie kilkuset spotkań dotyczących historii naszej małej ojczyzny - Tarnowa. Takie spotkania prowadziliśmy w latach 1995-2005, to jest dziesięć lat i tysiące uczestników, grubo ponad 10 tysięcy młodych ludzi skorzystało z tych lekcji, z tych niekonwencjonalnych spotkań z historią. Wreszcie chociażby ostatnia wystawa „Kocham! Tarnów”, którą pokazywaliśmy niedawno. W ciągu miesiąca odwiedziło tę wystawę kilka tysięcy osób. Teraz należy postawić pytanie: co dzisiaj tak naprawdę jest kampanią edukacyjną? Czy animator to wciąż tzw. „kaowiec”, czy osoba, której działanie obliczone jest na interaktywność, na budowanie relacji z odbiorcą? Ja stawiam na budowanie relacji z odbiorcą, ja stawiam na młodych ludzi, którzy tutaj mieszkają, uczniów, studentów na równi z ludźmi dorosłymi. Traktuję ich bardzo serio, pokazuję im coś bardzo ciekawego, staram się ich zaciekawić czymś, a dodatkowo wzmacniam te relacje, buduję jakiś nastrój, staram się korzystać z wielu środków, puszczam muzykę, nagrywam opowiadanie do tego, robimy jakiś ciekawy wernisaż, degustację potraw, staram się czymś to urozmaicać. I liczę na to, że to jest właśnie początek, swoista inicjacja kulturalna dla tak zaszczepionego młodego człowieka. On chce tutaj przychodzić, interesuje go to i jest zadowolony. Takie sprzężenie zwrotne naprawdę istnieje. Nadawca i odbiorca komunikują się poprzez kulturę. Czujemy to pracując w TCK. Trudno dzisiaj robić młodzieży godzinny wykład, czy prelekcję. Oni są obliczeni na krótki clip, na trzy, cztery minuty. Jeśli się ich nie zainteresuje wtedy, to trudno, trzeba spróbować jeszcze raz, a nam zależy na tym, żeby ich zainteresować historią Tarnowa, sztuką i muzyką rockową. Proszę zobaczyć, jak wiele chętnych jest na plenerowe zajęcia w pracowni plastycznej. Ale my nie możemy stworzyć warunków dla 200 osób, czy nawet 50-ciu, możemy je stworzyć raptem dla kilkunastu. Tak samo jest w szkole rockowej. Jeśli trzy osoby mają dawać indywidualne lekcje, a takie według mnie tylko wtedy mają sens, jeśli to będzie maksymalnie 20-osobowa grupa, która będzie obsługiwana przez trzech nauczycieli. Ale efekty tego są piorunujące, bo proszę przyjść na koncert muzyków Szkoły Rockowej i zobaczyć jak grają młodzi ludzie, jak gra 8-letni perkusista, który jest absolutnym talentem. Jednak gdyby on nie miał szansy pokazania się w takiej właśnie konfiguracji, to nie wystąpiłby nigdzie, no bo gdzie? Dlatego jak już mówiłem, szkoda powielać się. Nie możemy robić kółka tanecznego, lektoratów z angielskiego, nie możemy robić tutaj judo, modelarstwa, pracowni komputerowej, dlatego że tuż obok jest Pałac Młodzieży, jest Galeria Miejska, a dzielnicę obok Mościckie Centrum Kultury. Każda z tych instytucji także chce coś robić dla edukacji kulturalnej, amatorskiego ruchu artystycznego i my staramy się robić swoje.

W Tarnowie działa, albo lepiej będzie powiedzieć: usiłuje działać wiele zespołów młodzieżowych, które kiedyś mogły się spotykać np. w Piwnicach TCK i organizować swoje próby, a teraz tułają się z miejsca w miejsce, najczęściej adaptując dla swojej działalności jakiś prywatny garaż... Naprawdę nie ma dla nich miejsca w TCK ?

Oczywiście, że jest, ale też i nie dla wszystkich. W mieście gra całkiem sporo składów od hip hopu przez jazz po death metal. To jest to, o czym wcześniej powiedziałem: tydzień ma tylko siedem dni i nie wszyscy się tutaj mieszczą. W poniedziałki, wtorki i środy są tam prowadzone zajęcia w Szkole Muzyków Rockowych. To są próby, to jest nauka zespołów, przygotowanie do prób tych młodych ludzi, którzy być może nie grają jeszcze w zespołach. To wartość sama zespołów sobie, każdy, kto był to wie. Kilka zespołów oczywiście tutaj próbuje, głównie doraźnie w tej chwili. Zamiast miejsca na próby stwarzamy możliwość prezentacji wszystkich zespołów i pokazania ich szerszej publiczności, staramy się stworzyć im okazje do grywania koncertów tutaj, właśnie w ramach „Kultury Be”, których to koncertów naprawdę zrobiliśmy sporo i zamierzamy je kontynuować także w tym roku.

W środku miasta, w znakomitej lokalizacji stoi sobie i niszczeje Amfiteatr Letni, wykorzystywany już tylko sporadycznie, a i to głównie przez przedmioty inne niż TCK, zwykle organizacje pozarządowe. Czy TCK nie ma już żadnego planu zagospodarowania tego obiektu, którym przecież formalnie i faktycznie nadal się opiekuje? Przecież Pana instytucja od lat cierpi na brak większej sali koncertowej, w Piwnicach mieści się przecież tylko garstka publiczności, a większy koncert oznacza... brak jednego, czy dwóch seansów w Marzeniu?

Kiedy Amfiteatr był pełny, rynek w Tarnowie straszył. Nie było powodu, żeby tutaj przyjść wieczorową porą takie to były czasy. Zapragnęliśmy wszyscy rynku żywego, gwaru rozmów, atrakcji kulturalnych. Najpierw sporadycznie ale w końcu z coraz to większą intensywnością wychodziliśmy z Amfiteatru na Rynek, do ludzi, bo tutaj koncentrowało się tzw. życie miasta. Wszyscy teraz chcą grać na Rynku, choć ja osobiście uważam, że nie do każdej imprezy to miejsce się nadaje. Lipiec i sierpień na rynku są obfite w koncerty i inne zdarzenia w 90 procentach to praca zespołu TCK – wspaniałego zespołu ludzi kreatywnych, kompetentnych i wszechstronnych. Z nimi mógłbym zajmować się czymkolwiek. Chciałbym, żebyśmy kiedyś mieli prawdziwe wakacje w wakacje, robili remonty, przygotowywali się do sezonu jesienno-zimowego ale my wakacji nie mamy… Jeśli chodzi o Amfiteatr to ja nie przypominam sobie, żeby jakieś podmioty pozarządowe bez planu TCK wynajmowały Amfiteatr. Cokolwiek dzieje się w Amfiteatrze, dzieje się za naszą zgodą. Ostatnie dwie imprezy, które się tam działy w tym roku, to był Turniej Tańca w ramach Dni Tarnowa. Firma, która organizowała ten turniej zapragnęła zrobić go na większej scenie. Zgodziliśmy się na to i włączyliśmy go w program Dni Tarnowa, których głównym realizatorem było przecież TCK. Druga impreza to Turniej Brydżowy, który jest tam w tej chwili kontynuowany. Brydżystom strasznie spodobał się ten klimat gry na świeżym powietrzu i też nie mogę stawać okoniem i mówić im: nie, bo nie dlatego, że akurat do tego celu ten obiekt może być wykorzystywany...

Zdaje się, że nie tak dawno był też koncert muzyki gospel...

Tak, Zresztą z Filipinami zawsze żyliśmy w bardzo dobrych relacjach i wcześniej jeszcze robiliśmy tam różne wspólne inicjatywy, że przypomnę tylko Oratorium Letnie i Festiwal Fantastyczne Śpiewanie, które przez wiele lat odbywało się właśnie między innymi w Amfiteatrze. Niemniej Amfiteatr doszedł do takiego progu swojej działalności, że nie spełnia już wielu wymogów i teraz nie jest to już tylko kwestia odmalowania muszli tego obiektu i pomalowania ławek na nowo, tylko wymagałby on gruntownej przebudowy. Powstało tylko pytanie, czy należy ten obiekt przebudowywać, czy możliwa jest przebudowa w centrum miasta, czy być może warto by się było pokusić o wybudowanie nowego obiektu w innej lokalizacji spełniającego te same zadania? O ile mi wiadomo jest taki pomysł, żeby usytuować amfiteatr w otoczeniu kompleksu, który planowany jest przy ulicy Romanowicza, wokół basenu i boisk i tam właśnie wybudować to nowe miejsce. Nie ukrywam, że trochę mi szkoda tej lokalizacji, tego miejsca, do którego mam wielki sentyment, bo jestem związany z tym miejscem jako Tarnowianin i jako pracownik TCK. Jednak nie ode mnie zależy to, czy zostanie on wybudowany na nowo w tym samym miejscu i też nie jesteśmy w stanie jako TCK sfinansować takiego zadania. Jest to kilkanaście milionów złotych, ale żeby je wydać, to najpierw trzeba by te pieniądze skądś pozyskać. Próbowaliśmy, ale proszę mi wierzyć, że nie jest to takie łatwe.

Jak Pan ocenia inicjatywę dyrektora Wydziału Kultury UMT, która ma sprawić, że nareszcie koordynowane będą kalendarze imprez organizowanych w Tarnowie? Czy wobec wielu rozbieżnych interesów organizatorów, często całkowicie prywatnych przedsięwzięć, to ma prawo się powieść ?

Myślę, że tak. Te ważniejsze daty imprez trzeba po prostu wcześniej zgłaszać i wpisywać je do kalendarza. Na szczęście jest tak, że tych instytucji w Tarnowie nie jest aż tak wiele i przy odrobinie dobrej woli można to koordynować. Przynajmniej te główne imprezy. Natomiast trzeba się przyzwyczaić także do tego, że to nie jest tak, że każdy musi zobaczyć wszystko, co się dzieje w tym mieście. Jednak proszę zauważyć, że my na przykład specjalnie, żeby nie kolidować z BWA, czy z innymi instytucjami, robimy wernisaże w środy, ponieważ środy były najmniej obleganym terminem. Widzę, że muzeum z reguły w poniedziałki robi wernisaże, a BWA w piątki. Piątek, końcówka tygodnia jest najlepszym terminem na organizację imprez kulturalnych. Zbliża się weekend i ludzie chcieliby coś zobaczyć. W środku tygodnia jest im znacznie trudniej, więc wiadomo, że piątki i soboty to dni najczęściej zajmowane przez organizatorów imprez.

Na koniec proszę jeszcze zdradzić inTARnautom, jakiej muzyki najczęściej Pan słucha, jakie filmy lubi oglądać, na co chodzić do teatru?

Zaskoczę panią. Muzyki słucham praktycznie każdej. Słucham muzyki rozrywkowej, tzn, od muzyki rozrywkowej z lat 70-tych, poprzez muzykę jazzową, hip-hop, muzykę popową, bluesa i rocka. Lubię polskie zespoły. Lubię offowy nurt bo wychowałem się na alternatywie ale i na Beatlesach i nie widzę w tym przeszkód. Kiedyś pisywałem do pisma TYLKO ROCK i ktoś kiedyś napisał tam, że muzyka przyszłości to będzie mieszanka wielu stylów i wielu gatunków, że będą czerpać z siebie nawzajem odmienne formy artystyczne. Nie mylił się. Właśnie takie mamy czasy. Słucham Młynarskiego i Eminema, U2 i Braci Waglewskich, Chopina i Stańki. Bardzo mnie interesuje wszystko, co się dzieje w muzyce. Od początku zawsze byłem związany ze sceną muzyczną i nie ukrywałem tego nigdy. Interesuję się także filmem i chodzę na wszystko, co grane jest w kinie „Marzenie”, odwiedzam także kino Millenium. Lubię dobre kino, które nie zna granic, które nie rozróżnia gatunków. Dobry melodramat jest po prostu dobrym filmem tak jak dobra komedia, horror, dokument. Z teatrem jest troszkę gorzej, ale też staram się bywać. Mam zamiar poprawić ten stan w tym sezonie. Bywam niekoniecznie tylko w tarnowskim teatrze, ale kilka udanych sztuk także było mi dane tutaj widzieć, że wspomnę jedną z najbardziej udanych i nagrodzonych sztuk „Testosteron” sprzed kilku lat w ramach Festiwalu Talia, a ostatnio „Klimakterium” w Mościckim Centrum Kultury. Odwiedzam wystawy malarstwa, przyglądam się bacznie działalności kulturalnej licznych stowarzyszeń pozarządowych…

Rzeczywiście mnie Pan zaskoczył, bo sądząc po Pana koszulce, byłam przekonana, że preferuje Pan raczej mocno rockowe klimaty (Abyss to deathmetalowy zespół;) Ale... pozory mylą. Bardzo dziękuję za rozmowę.
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Sat, December 21, 2024 13:15:50
IP          : 3.15.141.171
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html