To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
  Świetną wystawę najnowszych prac J.Skolimowskiego można oglądać w MCK    -   05/11/2008
Skolimowskiego punkt zerowy
Spektakularne uroczystości niepodległościowe i zaduszkowy weekend, którymi żyliśmy w ostatnich dniach w Tarnowie, na dalszy plan odsunęły wydarzenie zaserwowane nam przez Mościckie Centrum Kultury wespół z Galerią Miejską BWA. To jednak, co wydarzyło się w Mościcach, w ostatni środowy wieczór października absolutnie zasłużyło sobie na rolę pierwszorzędną ! Mowa o wieczorze z twórczością Jerzego Skolimowskiego, podczas którego mogliśmy po raz pierwszy zobaczyć jego najnowsze dzieło filmowe a także najnowsze prace malarskie - wielkopowierzchniowe akryle. Szczególnie "Cztery noce z Anną" to dzieło skończone. Zapewne "Millennium" nie trzeba w tym względzie upominać, ale ten film koniecznie trzeba do Tarnowa sprowadzić na dłużej !

Ogloszenie
>

„Przestałem się zajmować filmem siedemnaście lat temu, ponieważ wówczas nakręciłem film, który uznałem za kiepski i pomyślałem, że dobrze będzie, jeśli zrobię sobie przerwę, żeby znów odnaleźć w sobie artystę, a nie rzemieślnika, (...) Nie przypuszczałem, że zajmie mi to aż tak dużo czasu, ale tyle widocznie potrzebowałem, żeby znów poczuć się twórcą. Film „Cztery noce z Anną” to jest dokładnie to, co chciałem zrobić.(...) Warto było czekać siedemnaście lat na ten właśnie film” - mówił podczas specjalnego wieczoru w Mościckim Centrum Kultury wybitny reżyser, scenarzysta, malarz, poeta, producent, aktor, słowem mistrz Jerzy Skolimowski. Z mojej perspektywy warto było wybrać się do „Millennium” na jednorazową projekcję tego niezwykle pięknego filmu. Wychodząc z kina byłam wstrząśnięta i oczarowana. Miałam ochotę wykrzyczeć całemu światu, że przed chwilą widziałam coś absolutnie wyjątkowego.

Imprezę rozpoczął jednak wernisaż wystawy malarstwa obejmujący wielkoformatowe obrazy artysty. Większość kompozycji to akryle na płycie drewnianej, ale jest i kilka ogromnych płócien. Obrazy Skolimowskiego są w Polsce znane, choć mniej, niż poza jej granicami. Były już wystawiane w Turynie, Los Angeles, Toronto, Warszawie. Artysta stawia na ekspresję i kolor, dzięki którym znakomicie oddaje psychikę postaci. Wyraźnie lubi też tworzyć emanujące pustką pejzaże. Skolimowski maluje obrazy od zawsze, choć jak twierdzi nigdy wcześniej nie miał na nie wystarczająco dużo czasu. Oczywiście do czasu, gdy aż na siedemnaście lat zastąpił kamerę sztalugami. Powrót do reżyserii zajął mu dużo czasu, a jednak zasad sztuki filmowej nie zapomniał. Co więcej, perfekcyjnie się nimi posłużył, kręcąc na polskiej zapyziałej, szarej i smutnej prowincji kameralny i szalenie intrygujący dramat psychologiczny. Jego film „Cztery noce z Anną” jeszcze przed polską premierą zaczął podbijać świat. Gdy podczas specjalnego pokazu zorganizowanego dla członków Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej w American Cinemateque w Los Angeles, zapytano Jack`a Nicholson`a, co myśli o filmie, ten odpowiedział: „I wish I were in this movie" (Żałuję, że nie zagrałem tej roli). Czy można usłyszeć piękniejszą pochwałę z ust wybitnego aktora?

„Cztery noce z Anną” to bez wątpienia punkt zerowy w karierze Skolimowskiego: dzieło doskonałe i proste zarazem, wyraźnie naznaczone piętnem jego talentu, wyobraźni, wrażliwości i osobliwego poczucia humoru. Mówiąc najkrócej, „Cztery noce z Anną” to intymny obraz o beznadziejnym przypadku miłości nieprzystosowanego społecznie nieszczęśnika, który staje wobec wyzwania, wobec którego problemy szekspirowskiego Romea wydać się mogą fraszką. Formalnie film jest finezyjny (nawet mucha i pająk zagrali cacy), interpretacyjnie wielowymiarowy, a i emocjonalnie też nie pozostawia na widzu suchej nitki - prawdziwy majstersztyk, słusznie obsypany licznymi nagrodami. Śledzimy w nim dzieje Leona Okrasy (kapitalny Artur Steranko), palacza w spalarni szpitalnych odpadów w małym, zaniedbanym miasteczku. Zakochany platonicznie w mieszkającej po sąsiedzku pielęgniarce Annie (Kinga Preis) wymyśla szaloną intrygę, by się do niej zbliżyć. Odurza ukochaną pigułkami nasennymi, a nocami wkrada się do jej mieszkania, gdzie odgrywa osobliwy spektakl. Spędza w towarzystwie uśpionej kobiety całą noc, wcielając się w jej przyjaciela i kochanka (do fizycznego kontaktu jednak nie dochodzi). Co w takim razie tam robi? Przyszyje oberwany guzik przy jej bluzce, posprząta po urodzinowej imprezie, podaruje kwiaty i pierścionek, a nawet naprawi zegar. Jednak jego idylla nie trwa długo, bo po czterech eskapadach introwertyczny adorator zostaje złapany przez policję. Reżyserowi udało się stworzyć coś nieprzeciętnego. Nie dość, że za pomocą misternej, pokawałkowanej retrospekcjami fabuły opowiedział pogmatwaną przypowieść miłosną, to jeszcze wzniósł się przy tym w sferę najczystszych, najszlachetniejszych emocji. Historia opowiedziana w „Czterech nocach z Anną” nie została wyjęta z rynsztoka, choć odpowiednio ubarwiona pewnie z powodzeniem mogłaby zasilić niejedno brukowe pisemko. Natomiast Skolimowski stworzył z niej jeden z najpiękniejszych współczesnych filmów o miłości, cierpieniu, samotności i niespełnieniu. Piękno filmowego obrazu bynajmniej jednak nie wypływa z łatwości wywoływania w nas wzruszeń. Sekret tkwi w wyjątkowej metodzie, w alchemicznym połączeniu czułości, niekonwencjonalnego spojrzenia i znakomitego stopniowania napięcia. Podczas seansu nasze uczucia nieustannie mienią się, opalizują, zaskakując nas samych, a nasze sądy dotyczące urody i brzydoty, miłości i patologii, moralności i nieetyczności ulegają zrewidowaniu. Kiedy w pierwszej scenie pojawia się główny bohater – przygarbiony i powłóczący nogami mężczyzna w waciaku, wkładający odciętą ludzką dłoń do pieca, widzimy w nim obłąkanego mordercę ćwiartującego ludzkie ciała. W człowieku nieumiejącym złożyć wyjaśnień policji – winnego. Zaś w platonicznie zakochanym mężczyźnie skradającym się nocami do pokoju kobiety, którą wcześniej odurzył lekami nasennymi, z jednej strony widzimy niebezpiecznego intruza, z drugiej – nieszczęsnego desperata. Gdy powoli zbliży dłoń do jej nagiej piersi, jednym wyda się to niesmaczne i godne potępienia, innym piękne, czułe i subtelne. Skolimowski przez cały film oswaja nas z tym, że nic nie jest takie, jak nam się wydaje. W śnie Anny można zobaczyć metaforę miłości Leona. Jego miłość więzi kobietę tak, jak śpiączka więzi jej nieruchome ciało. Sen kobiety wydaje się również trafną metaforą sztuki Skolimowskiego - ona również więzi nas, widzów w swoim czarującym pięknie. A jej twórca robi z nami być może to samo, co Leon z Anną.
AS

fot. EAST NEWS
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Sat, December 21, 2024 15:55:36
IP          : 3.144.243.179
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html