Wspomnienia Ryszarda Smożewskiego (1)
W zasadzie trudno mi o Nim pisać, nie czuję się w pełni uprawniony, w końcu mój kontakt z Ryszardem Smożewskim był okazjonalny, a przecież nie brak ludzi, którzy spędzili z nim całe lata i to oni powinni raczej ułożyć to wspomnienie. Niemniej jednak prezentowana tu we fragmencie, nigdy nie publikowana rozmowa miała miejsce i szkoda byłaby jej nie zamieścić... Po raz pierwszy spotkaliśmy się kilka lat temu, niedługo po mojej przeprowadzce do Tarnowa, a bezpośrednią przyczyną naszej pierwszej rozmowy były pisane przeze mnie dla „Temi” recenzje teatralne. Potem było jeszcze kilka takich spotkań i wreszcie propozycja zarejestrowania swego rodzaju „opowieści życia” Ryszarda Smożewskiego. „Zrobisz z tym nagraniem co zechcesz, możesz nawet wyrzucić” – powiedział wówczas. Miałem zamiar je przepisać, jednak wciąż „brakowało czasu” tak jak i dziś „brakuje czasu” dla starych ludzi, którzy bardzo aktywnie przeżywszy swoje życie, teraz odstawiani są na boczny tor. Choć na miejscach i ludziach odcisnęli swoje wyraźne piętno, często próżno ich szukać w gąszczu internetowych witryn. Dobrze, jak się trafi jakiś benefis. Ot, parę ciepłych słów o Dostojnym Jubilacie, przykrywających obawę przed tym, by jubilat za bardzo się nie rozgadał... I może jeszcze ta krótka chwila, gdy pojawiają się nekrologi. I żal, i wstyd, że w codzienności nie znalazło się już miejsca na jeszcze jedną, wspólnie wypitą herbatę...