Czesław śpiewa a mi się ziewa
Czesław śpiewał... wczoraj wieczorem w wypełnionej po brzegi sali kina „Marzenie”. Jednak oprócz ujmującej osobowości, chłopięcej postawy słodkiego łobuziaka i dobrego poczucia humoru nie zaoferował ani przyzwoitej muzyki, ani tekstów. Trzy akordy na krzyż i proste, naiwne, nierzadko częstochowskie teksty układane zespołowo na czacie internetowym pod kierownictwem „poety” Michała Zabłockiego - oto składniki zakalca, którym poczęstował nas Czesław – doskonale letniego muzycznego gnieciucha, do bólu przewidywalnego, nijakiego, a przede wszystkim pierońsko nudnego.