Europa patrzy na Czechy
”Wasze poglądy mnie nie interesują. Pytam kiedy wreszcie spełnicie wolę klasy robotniczej i Polska Rzeczpospolita Ludowa przystąpi do Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich?” – łatwo sobie wyobrazić taką rozmowę przeprowadzoną między jakimś komisarzem nadesłanym przez ZSRR a polskim I sekretarzem PZPR. Co więcej, rozmowa taka rzeczywiście mogła mieć miejsce w latach 40-tych czy 50-tych. Teraz ta rzeczywistość ku zaskoczeniu wszystkich powróciła:
”Pana pogląd na to (na Traktat Lizboński) mnie nie interesuje, chcę wiedzieć, co pan zrobi, aby zatwierdził go czeski sejm i senat.” - takimi słowy zwrócił się współczesny „komisarz”, wpływowy eurodeputowany Daniel Cohn-Bendit do prezydenta Czech Vaclava Klausa. Dzięki upublicznieniu tej butnej i aroganckiej rozmowy Polacy mogą się wreszcie naocznie przekonać, jaki charakter posiada i ku czemu zmierza Unia Europejska oraz z jakiej perspektywy postrzegane są państwa członkowskie przez unijnych decydentów. Skoro prezydent suwerennego ponoć kraju jest w taki sposób traktowany już teraz, to cóż dopiero gdyby przyjęty został Traktat z Lizbony, do którego tak prą socjalistyczni „Unijczycy”, a który poszczególne państwa – m.in. za sprawą unijnego prezydenta i unijnego ministra spraw zagranicznych - sprowadza do poziomu landów.