Prezydent po półmetku (2)
Na władzę narzeka się zawsze. Szczególnie u nas w Polsce. Tak jak narzeka się na słońce, że świeci, a potem narzeka się, że nie świeci. Tak jak narzeka się na drogi, że nieprzejezdne, a potem, podczas przebudowy i reorganizacji ruchu, że miasto jeszcze bardziej zakorkowane. Na co dzień staram się unikać takich ocen. Każdy z nas jest jednak tylko człowiekiem. Również moje spojrzenie na dotychczasową prezydenturę Ryszarda Ścigały odbywa się z konkretnej, subiektywnej perspektywy dziennikarza i członka lub współpracownika różnych organizacji pozarządowych, co z jednej strony czyni to spojrzenie może jednostronnym, z drugiej jednak strony, z racji licznej grupy osób różnych profesji, z którymi się spotykam, jest w jakiejś mierze wyrazem powszechniejszych odczuć. W swojej obszernej opinii, dotyczącej wybranych aspektów prezydentury Ryszarda Ścigały używam zatem mianownika liczby mnogiej, co nie oznacza, że wypowiadam się w imieniu całej redakcji portalu (mój kolega opublikował już własną, odrębną opinię), a raczej w imieniu sporej części środowisk, z którymi współpracuję.