Sztuka wielka jak Liz Taylor
Premierowy spektakl, lampka szampana i poczęstunek to niekonwencjonalna propozycja Teatru Solskiego na artystyczne spędzenie ostatniej nocy 2008 roku. Na tę niezwykłą okazję przygotowano sztukę „Kaczo, byczo, indyczo” Bogusława Schaeffera w reżyserii Tomasza Piaseckiego. I trzeba przyznać, że był to trafny wybór. Dobrze napisana i świetnie skonstruowana sztuka, kręci się jak szwajcarski zegarek; błyskotliwie igra z czystą formą i pysznie bawi się teatralnością, mieszając lekki, finezyjny dowcip z rubasznym humorem. Wprawdzie „nie ze***łam się ze śmiechu” (irytowało mnie mizdrzenie się aktorów do publiczności), niemniej zgadzam się, że sylwestrowy wieczór w Solskim rzeczywiście był kaczy, byczy, indyczy.