
Wieczór z Nie-Szczęsną poezją
Słaba poezja czasami dostarcza mi perwersyjnej, masochistycznej przyjemności. Jednak słuchając jak w ostatni niedzielny wieczór Szczęsny Wroński z nieznośną aktorską manierą czytał swoje wiersze, nie potrafiłam nawet w ożywieniu zawołać "to jest beznadziejne!", bo nie wypada śmiać się z rzeczy budzących litość. „Nie pozwól milczeć sercu” - pod tym niewiarygodnie pretensjonalnym tytułem zbioru literacko koślawych tekstów zainaugurowano w Teatrze Solskiego Salon Literacki. Krakowskiemu autorowi na scenie towarzyszył Janusz Grzesz z Teatru Jednego Rapsoda w Krakowie. On z kolei przy dźwiękach gitary akustycznej śpiewał poezję Jana Kochanowskiego. I tak oto doszło do nieszczęsnej konfrontacji „liber chamorum” Wrońskiego z poezją mistrza z Czarnolasu, która we mnie wzbudziła tylko wstydliwe zażenowanie.