Pogoń za kaczorami
Najbardziej wstrząsnęła mną informacja o tym, że policjanci z Ciężkowic „zatrzymali” mężczyznę, u którego znaleziono 3 sztuki amunicji, „ukrytej” w szafie ubraniowej – i to posiadanej bez zezwolenia. Chodzi o znaleziony skład amunicji oczywiście, nie o szafę – na tę zezwolenia na razie nie potrzeba. Poza tym w minionym tygodniu mieliśmy m.in. kradzieże. Kolejny raz złodzieje podszyli się pod pracowników instytucji – tym razem administracji, i pod pretekstem przeglądu instalacji wodno-kanalizacyjnej ukradli 70-letniej kobiecie m.in. gotówkę w kwocie ponad 5 tys. zł. W ręce policjantów wpadli natomiast młodzieńcy, którzy ukradli z pociągu „sprzęg Szafenberga” (cokolwiek by to nie było), o wartości tysiąca złotych. Pościg za złodziejami musiał być skuteczny, albowiem „sprzęg Szafenberga” waży 70 kilogramów. Na jeszcze inny łup połakomił się nietrzeźwy mężczyzna w wieku „50 plus”, kradnąc dwa kaczory (ostrzegam, przez małe „k” pisane) i kaczkę z pewnego gospodarstwa w Bobrownikach Małych. Sprawca, pomimo niedogodności, jakie niesie ze sobą transport szamoczącego się ptactwa, miał mimo wszystko łatwiejsze w ucieczce zadania, niż złodzieje „sprzęgu Szafenberga”. Złodziej, poszarpawszy uprzednio walczącą w obronie drobiu kobietę, pedałował (przepraszam - gejował?) rowerem – ta jednak nie dała za wygraną i dziarsko (czapki z głów) rzuciła się za nim w pogoń, również za pomocą wielocypedu. I dogoniła go nawet, lecz sprawcy mimo to „udało się uciec” – zatrzymali go dopiero policjanci. Łup powrócił do właścicielki, w stanie, jak należy przypuszczać, nienaruszonym i w co najmniej dwóch przypadkach należy domniemywać, iż zestresowane ptactwo nie przestanie znosić jaj, albowiem, jak nadmieniłem, były to dwa kaczory. Póki co...