Lepiej nam nawet teraz, jak było w Polsce
Gdy piszemy te słowa, dobiega właśnie końca dzień 11 listopada 2009 roku. Dzień, który powinien być radosnym świętem jest w istocie wielką narodową stypą, w której większość Polaków uczestniczy jednak nieświadomie. Nasza redakcja i wielu naszych współpracowników należy do tych 35% polskich obywateli (jak dowodzą ostatnie sondaże), którzy nie oparli się hurraoptymistycznej propagandzie unijnej i nie mają wątpliwości - za 19 dni Polska traci najważniejsze z atrybutów suwerenności. Znów po zaledwie dwóch dziesięcioleciach, choć w okolicznościach nie tak dramatycznych jak we wrześniu 1939 roku ... Prezydent Kaczyński, który kilka tygodni temu podpisał dokument pozbawiający nasze państwo suwerenności próbował nam co prawda wmówić dziś, że mylimy zagrożenie z faktem, ale już w drugim zdaniu wypowiedzianym pod Grobem Nieznanego Żołnierza dodał, że Traktat Lizboński "musi być właściwie interpretowany". Jak zamierza teraz sprawić, aby zawiły, opasły Traktat był rozumiany zgodnie akurat z naszym interesem państwowym i jak nas zabezpieczył (on i inni rządzący) przed "niewłaściwą interpretacją" już jednak nie powiedział. Pewnie nie było o czym mówić.