To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   Prezentujemy pełny zapis z konferencji prasowej poświęconej Encyklopedii Tarnowa aktualizacja   -   15/3/2010
Encyklopedia Tarnowa II
11 marca na zaproszenie Tarnowskiego Towarzystwa Kulturalnego braliśmy udział w konferencji prasowej zatytułowanej „Kulisy powstawania Encyklopedii Tarnowa”. Konferencji wyjątkowej i pełnej emocji, narosłych wokół tego wydawnictwa, które zdążyło już „poranić”, zarówno bohaterów haseł, twórców haseł, jak i sam zespół redakcyjny. Ostatnie dni upłynęły mi na nieustannym odbieraniu telefonów oraz maili w tej sprawie – pełen oburzenia list autorki największej liczby haseł, dr Marii Żychowskiej prezentujemy na końcu niniejszego artykułu. Zdecydowaliśmy się zatem zamieścić pełny, dźwiękowy zapis konferencji, aby każdy mógł samodzielnie wyrobić sobie zdanie. W pierwszym pliku mp3 usłyszycie Państwo o kulisach powstawania encyklopedii i ogromie włożonej w nią pracy oraz serca. Drugi plik, blisko 50-minutowy, stanowi zapis pytań dziennikarzy i udzielanych odpowiedzi na wyrażane zastrzeżenia, których liczba i merytoryczność pokazują obraz ogromnego pośpiechu w jakim, szczególnie w ostatnim okresie, powstawało to dzieło. To już trzecia i mamy nadzieję, że przynajmniej w najbliższym czasie – ostatnia wiadomość, jaką zamieszczamy w sprawie Encyklopedii Tarnowa.

Posłuchaj pierwszej części konferencji :

Ogloszenie
>

Kulisy encyklopedii
Konferencję prasową rozpoczął redaktor naczelny Encyklopedii dr Andrzej Niedojadło, „biorąc na swoje piersi” odium odpowiedzialności za jej kształt. A. Niedojadło podkreślił, iż prezydent nie ingerował w hasła, natomiast zależało mu na „terminowości i jak najlepszej jakości”.
Według zapewnień redaktorów, wiele haseł napływało w ostatniej chwili, zaś niektóre z nich nadawały się tylko do biografii i były wielokrotnie poprawiane i czytane, wykonywano telefony do redaktorów poszczególnych działów, a ostatecznie „i tak się więcej zmieściło, niż miało”. -Nie jesteśmy alfą i omegą, kto nic nie robi, nie popełnia błędu, czekamy na konstruktywne uwagi, około 30-40 procent haseł pozostało niewykorzystanych i dopiero teraz na spokojnie zastanowimy się, czy iść w kierunku suplementu, czy wydania poprawionego, rozszerzonego. Oczywiście, że krótki czas nikogo nie usprawiedliwia. Jednak włożyliśmy w Encyklopedię bardzo wiele serca i pracy, a co jest błędem, chcemy poprawić - mówił Andrzej Niedojadło.

Również Marek Popiel podkreślał, że nikt z władz miasta nie ingerował w encyklopedię - „nawet dyrektor Wydziału Kultury ani razu nie zapytał o jakiekolwiek hasło”. -Ktoś, kto tak powiedział (o ingerencji) jest w moich oczach kłamcą i przykro mi to stwierdzić - stwierdza M. Popiel.
Z jego opowieści wyłania się obraz trwającej 962 dni pracy – poczynając od niewiadomej liczby haseł, objętości haseł, liczby autorów. Problemem były hasła konstruowane na podobieństwo opowiadań, nieterminowe ich oddawanie, błędy rzeczowe. Zespół redakcyjny posiada dokumentację kolejno wprowadzanych zmian, zawierających autora hasła, czas jego powstania, wielkość, czas poprawienia; są kolejne wersje encyklopedii. -To była praca społeczna, to były długie godziny wyrwane z życia rodzin, pracowite noce. Oczywiście, wzięcie do ręki jednej kartki to jest sekunda, może dwie, ale trzeba mieć świadomość, że do mojej redakcji doszło i wyszło z niej prawie 10 tys. maili. Ktoś musi być naprawdę maluczkim, żeby, chyba przez zazdrość, postponować ten ogromny wkład pracy tylu osób - mówi Marek Popiel. I podkreśla, iż zespół nie miał w tej pracy żadnych upodobań politycznych. Na cztery tygodnie przed ukazaniem się encyklopedii, z drukarni nadeszły „warunki techniczne” i wówczas zespół musiał szybko dokonać „dramatycznego wyboru” wobec poszczególnych haseł – inaczej ważąca dziś ponad 2 kilogramy encyklopedia byłaby nieporęczna, i „dziecko w szkole nie mogłoby wziąć jej do ręki”.

-Spieraliśmy się między sobą przy wykreślaniu haseł, wiedzieliśmy, że będzie wokół tego duże zamieszanie, więc posiedzenia były protokołowane. Oczywiście można było wydać dwa tomy, ale to jest związane z finansami. Jesteśmy tej Encyklopedii sprawcami i nie uchylamy się od tego. Dokonaliśmy takich a nie innych wyborów. Jednym mogą się one podobać, innym nie. Było nam wiadomym, że pewne zjawiska nam umykają - dodaje Andrzej Szpunar, uznając, że jego zdaniem dzieło to „zrobione jest bardzo dobrze”, ale nie jest do końca „w sensie absolutnym doskonałe”.

Zespół redakcyjny podkreślał, że żadne hasła nie zostały „wywalone”, „usunięte”, tylko „przesunięte”, w kontekście suplementu lub drugiego wydania.

Pytania, pytania, pytania...
Posłuchaj drugiej części konferencji :



W odpowiedzi na swoje pytanie wyartykułowane we wcześniejszym tekście, a dotyczące S.Opałki i pominięcia w haśle faktu, iż był on m.in. I sekretarzem KW i członkiem Biura Politycznego KC PZPR, co pozwala snuć rozważania, czy przy innych postaciach dokonano podobnych retuszy – ku swojemu zaskoczeniu usłyszałem sugestię, że... to ja jestem winien niedoskonałości i rażących błędów i przemilczeń w encyklopedii, albowiem mogłem zgłaszać własne propozycje za pośrednictwem specjalnej strony internetowej. Redaktorzy podkreślali, że nie chcieli nic zatuszować, zaś postać Stanisława Opałki znajduje się w haśle „PZPR”.
Na takie dictum jeden z dziennikarzy (bodaj Jerzy Reuter) pytał, czy redaktorów nie martwi fakt, że przy każdej tego rodzaju postaci nie ma ani słowa o przynależności do PZPR, a przecież nie chodzi o wartościowanie, tylko podawanie istotnych faktów. -Tu jest pewna tendencyjność, widzimy luki w życiorysach, ktoś się urodził, skończył szkołę, potem mamy dziurę w życiorysie i nagle kolejne informacje zaczynają się np. od lat 90-tych. W Tarnowie jest moda na takie czarne dziury w życiorysach. A przecież nie chodzi o to, aby komuś coś ujmować, tylko aby istotne fakty podawać, bo to jest przecież dokument historyczny - stwierdzał dziennikarz.
W odpowiedzi usłyszeliśmy kolejne, kuriozalne stwierdzenie, że „autorzy skupiali się głównie na tarnowskim etapie życia danej postaci" (!)
A przecież np. Stanisław Opałko był I Sekretarzem KW właśnie w Tarnowie...
Dowiedzieliśmy się też o dylematach redaktorów „jak ustosunkowywać się do wyników badań IPN”, w kontekście tego, że przed sądami toczą się różne procesy, które np. oczyszczają ludzi z zarzutów. -Nie jesteśmy agendą IPN, ale nie podejmowaliśmy decyzji, aby nie pisać o PZPR i nie wiem dlaczego tak się stało.
W tym momencie pozwoliłem sobie na stwierdzenie, że w ten sposób zespół redakcyjny doprowadził do sytuacji, w której w Encyklopedii znajduje się Stanisław Wodziński, który był TW (i to TW, po którym zachowały się bardzo bogate źródła), o czym nie jest wspomniane nawet słowem, a nie ma jego brata Mariana, „świadka z Katynia”. Czy z innymi postaciami w Encyklopedii jest podobnie? Przez chwilę na sali zapanował spór, „który Wodziński jest który”. Ostatecznie usłyszałem, że „myśmy to konsultowali z dr Marią Żychowską” - co okazuje się nieprawdą, w świetle jej oświadczenia, które prezentujemy na końcu niniejszego tekstu. Ostatecznie zapewniono nas, że wszystko zostanie sprostowane „w kolejnym wydaniu”.

Piotr Kopa z „Gazety Krakowskiej” pytał, dlaczego każde hasło opisane jest nazwiskiem autora (co osobiście uważam za dobre rozwiązanie). Druga część jego pytania dotyczyła bardzo poważnej kwestii – otóż część haseł dotyczących firm, tworzyli ludzie, którzy albo tych firm są właścicielami, lub też pracownikami czy podwładnymi piszącymi w ten sposób o swoich szefach. Wobec tej „niezręczności” można śmiało stawiać zarzut braku obiektywizmu. Jako przykład podana została Małopolska Wyższa Szkoła w Brzesku i osoba Stanisława Lisa.
Ten akurat przykład tłumaczono faktem, iż „siedzimy w miejscu, gdzie siedzibę ma oddział zamiejscowy tej uczelni”, a Stanisław Lis był pierwszym rektorem MWSE, a poza tym każdy autor bierze odpowiedzialność za to, co pisze.

Zapytałem więc o klucz doboru osób współcześnie żyjących, którzy zwykle zapełniają kartki niewielkiej części encyklopedii – wobec braku różnych istotnych osób, z jakich to racji na łamy tego dzieła trafiła np. pani wiceprezydent Tarnowa Dorota Skrzyniarz, radna Anna Czech, a nie ma innych radnych, którzy w przeszłości piastowali wysokie stanowiska w zarządzie miasta. Zapytałem też o niecodzienną sytuację, w której autorzy haseł jednocześnie funkcjonują w encyklopedii jako bohaterowie haseł. Do mojego pytania inny dziennikarz dorzucił jeszcze jedną kwestię – otóż poszczególne biogramy, pod którymi ich twórcy podpisywali się jako autorzy, pochodzą z ciężkiej pracy tarnowskich historyków, ich praca została wykorzystana, więc jak się to ma do praw autorskich i zwykłej uczciwości?
W odpowiedzi usłyszeliśmy zadziwiającą odpowiedź, że pani wiceprezydent nie została zamieszczona w encyklopedii jako zastępczyni prezydenta, tylko jako dziennikarz. Co zatem z innym dziennikarzami?
Zespół redakcyjny wyjaśniał również, że „to są rzeczy niemierzalne”, nie ma mowy o kradzieży, bo encyklopedia rządzi się swoimi prawami, zaś autorzy mieli pisać własnymi słowami. I choć w encyklopedii nie umieszcza się przypisów, to jednak w dokumentacji towarzyszącej jej powstawaniu, każdy z autorów hasła miał obowiązek podawać źródła, celem sprawdzenia wiarygodności. ”Jeśli ktoś coś znalazł, to nie ma sensu przechodzić raz jeszcze tej samej drogi jego śladami” - usłyszeliśmy.
W tej części dyskusji przy okazji dowiedzieliśmy się o procesie poprawiania haseł, zwłaszcza gdy nie dotarły w oczekiwanej formie na czas – otóż autorzy sami je poprawiali, a przy „mniejszych uchybieniach” czynił to zespół redakcyjny.

Padło również pytanie o znajdującą się w encyklopedii osobę tarnowskiego lekarza, skazanego prawomocnymi wyrokami o błędy lekarskie. Czy nie lepiej w takiej sytuacji w ogóle zrezygnować z zamieszczenia jego sylwetki? W końcu nie chodzi o „jazdę po pijanemu”. W efekcie ktoś patrzy w encyklopedię – aha, przy tym panu nie ma tego, tu nie ma tego – czy przy innych hasłach, nazwiskach – jest podobnie?

Przy tej okazji pojawiła się kwestia, czy aby na pewno lekarze powinni pisać o lekarzach, muzealnicy o muzealnikach – w tym sensie, że pewne rzeczy szczególnie uważnie przeglądać powinny osoby spoza danego środowiska, aby nie tworzyły się kółka wzajemnej adoracji. W tym miejscu Andrzej Szpunar stwierdził, iż jego zdaniem Encyklopedię powinien tworzyć najwyżej 30-osobowy zespół ludzi. Tymczasem przy ponad 200 autorach trudno było wszystko ogarnąć, a przecież trzeba było zawierzyć autorom. -Nasz plan dyskutowania haseł z poszczególnymi autorami załamał się z przyczyn fizycznych. W pewnym momencie po prostu musieliśmy podejmować decyzje - mówił A. Szpunar.

Pośród wielu innych kwestii pojawiła się ta, że pewne rzeczy, które dla nas dziennikarzy, czy dla nas współczesnych są oczywiste (np. w tym sensie, że Iksiński tworzy wpis o własnej firmie) – o tyle dla innych oczywiste to nie jest, a tym bardziej nie będzie za lat kilkadziesiąt. Podnoszono też zarzut, wynikający z subiektywnego odczucia, że dużo w encyklopedii jest księży, harcerzy i nauczycieli.

Pośród wielu zasłużonych tarnowian, których nazwisk próżno by szukać w Encyklopedii, a które to nazwiska wyliczali dziennikarze (całą listę przygotował np. Jerzy Reuter), podczas gdy znajdują się w niej osoby mniej zasłużone, wymieniona została również Karolina Kózka. Dowiedzieliśmy się więc, że nigdy nie była ona w Tarnowie, a poza tym wymieniona jest w haśle o Janie Pawle II. Wzbudziło to nasze zdziwienie, gdyż nie brak postaci uwzględnionych w encyklopedii, których obecność w Tarnowie była iluzoryczna, a poza tym w świecie Bł. Karolina Kózka kojarzona jest z Tarnowem.

Dalsza część konferencji toczyła się w kierunku zagadnienia stworzenia wirtualnej encyklopedii.
Ponadto Piotr Kopa wspomniał o panu red. Kierońskim, który odbiera wiele przykrych telefonów dotyczących zasłużonych osób, które się w encyklopedii nie znalazły. Jego zdaniem zespół redakcyjny w ogóle się z nim nie konsultował dokonując „skreśleń” haseł. Z kolei zespół redakcyjny był zdania, że nie sposób było się z panem Kierońskim skontaktować.
Marek Popiel natomiast pod koniec konferencji wyjaśniał, że jeśli któryś z autorów nieprawidłowo wypełnił formularz, np. nie pisząc swojego kodu, wówczas hasło takie przepadało w systemie. Wyraził też żal, że od lata ubiegłego roku za pośrednictwem strony internetowej do redakcji encyklopedii napłynęło tylko 18 zapytań.
Paweł Sroka z TVP Kraków pytał z kolei, czemu zespół nie zwracał się do osób, które ciężko pracowały nad danymi działami, by osoby te same zdecydowały, które hasła należy skreślić.
Redaktorzy podkreślali, że - zgodnie ze słowami prezydenta - „działalności jeszcze żeśmy nie skończyli”, natomiast na pewnym etapie prac nad encyklopedią dyskutowanie w szerszych gremiach „nie miało sensu”.
Dziennikarze zwracali również uwagę na fakt, iż niektórym współczesnym osobom poświęcono więcej lub tyle samo miejsca co np. burmistrzowi Tertilowi oraz zauważali, że ich (naszym celem) nie jest atak na redaktorów, ale umożliwienie wyciągnięcia wniosków na przyszłość. Bo prócz wspomnianych grzechów głównych Encyklopedii, jednym z najpoważniejszych jest pewna „nieproporcjonalność” zamieszczanych nazwisk.

List dr Marii Żychowskiej
„Jestem jedną z autorek haseł do Encyklopedii Tarnowa. Od kilku dni gdy zapoznaję się z jej zawartością, mimo pięknej szaty graficznej i starannego wydania, nie mogę pogodzić się w pełni z jej zawartością, a szczególnie ze sposobem w jaki eksperci-cenzorzy podeszli do wielu haseł.
Jestem właśnie w trakcie przygotowywania obszernych wskazań dotyczących dokonanych w tekstach zmian, bez porozumienia z autorami.
Nie wiem, czy łączenie nazwisk dwóch autorów, przy jednym haśle bez powiadamiania ich o tym jest dozwolone? Przecież to jest naruszenie praw autorskich.
Nie wiem, jakim prawem dokonano dopisania nazwiska kogoś, kogo autora nie zna i nie miała zamiaru zamieszczać. Ale krótko. Odniosę się dzisiaj tylko do najbardziej ważkich spraw, o dalszych wkrótce.

Bardzo dziękuję Panu Poświatowskiemu za poruszenie hasła: Wodziński Marian i Wodziński Stanisław. Ma Pan pełną rację. Ja do dzisiaj nie mogę do siebie przyjść.
Jestem autorką hasła Wodziński Stanisław. Ale to co zamieszczono w Encyklopedii to jest tylko połowa mojego tekstu. Dalszy ciąg pozwolę sobie przytoczyć niżej:
”Dnia 25 II 1949 Stanisław Wodziński podpisał w Krakowie zobowiązanie do współpracy z Wojewódzkim Urzędem Bezpieczeństwa Publicznego przyjmując pseudonim „Sto”. Był w tym czasie bardzo aktywny. W sposób wydatny pomógł rozpracować struktury organizacyjne Polskiego Państwa Podziemnego w Tarnowskiem i okolicy. Zatrudniony od 1950 w Nowej Hucie w dziale kadr później w zaopatrzeniu, został rozpoznany jako agent i izolowany przez współpracowników. UB cenił go szczególnie za zdradę i wydanie kolegi z Seminarium Nauczycielskiego a także oficera AK Władysława Kowala, ps. „Rola”, „Sanecki”, który ukrywał się przez cztery lata. Wydany podstępnie przez Wodzińskiego, został skazany na karę śmierci, potem na dożywocie. Mimo to „Sto” stale był inwigilowany i sprawdzany jako element jednak niepewny. Zaangażowany jako działacz sportowy wyjeżdżał za granicę, zawsze mając jakieś zadanie do spełnienia. Na spotkaniu w styczniu 1959 i otrzymaniu „upominku” przypomniał oficerowi prowadzącemu, że właśnie mija 10-ta rocznica ich współpracy. Obracając się później wyłącznie w gronie funkcjonariuszy SB i MO nie miał możności przekazywania dalszych donosów, stąd w 1959 przekwalifikowano go z „agenta” na „informatora” a w 1964 jako „kontakt obywatelski” nie informując go nawet o tym. W ostatnich latach życia nawiązał kontakt korespondencyjny z ppłk S. Musiałkiem-Łowickiem. Zmarł nagle, pochowany uroczyście ze sztandarami kombatanckimi w styczniu 1973 roku.”

Tak brzmiało całe hasło. Może za obszerne, ale podobnie jak w innych przypadkach należało podać dalsze dane z jego życia i to najważniejsze.
Serdecznie dziękują Panu Poświatowskiemu, że mogę to podać do publicznej wiadomości, gdyż od kilku dni czuję się z tym faktem bardzo źle. Przecież czytelnicy mają prawo pomyśleć, tak jak Pan wcześniej, że uczyniłam to świadomie.
I druga sprawa, która mnie równie niepokoi. W haśle „Urząd Bezpieczeństwa”, wymieniając najbardziej bezwzględnych śledczych w tutejszym Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Tarnowie, dopisano: i Tadeusz Dęboś.
Pragnę wyjaśnić, że tego nazwiska nie spotkałam w czasie moich 8-letnich badań historycznych jakie prowadzę w Instytucie Pamięci Narodowej w Krakowie-Wieliczce. Kto i dlaczego dopisał to nazwisko nie wiem. Wyjaśniam że nie jestem tego świadoma.

O dalszych dziwnych posunięciach członków Zespołu Redakcyjnego Encyklopedii Tarnowa pozwolę sobie napisać w tygodniu.
Jeszcze raz dziękuję Panu Redaktorowi Poświatowskiemu za tę cenną prowokację, umożliwiającą mi, ujawnienie dziwnej jeszcze cenzury.”

Podpisano: Maria Żychowska.

A oto dostarczony w dniu dzisiejszym, 16 marca, zapowiadany przez nas wczoraj skrót najpoważniejszych zastrzeżeń pani Marii Żychowskiej
Pani Maria, doceniając włożony przez redakcję trud, poza wcześniejszymi uwagami, pyta, dlaczego tyle miejsca zajmują teksty o ulicach, a odrzucono szereg haseł o osobach zasłużonych, często wybitnych; brak jest haseł o grupach przykościelnych i ludziach w nich działających całymi dekadami np. w Duszpasterstwie Rodzin, w Poradniach Rodzinnych , Hospicjum itp.
Brakuje np. nazwisk Halina i Mieczysław Fistkowie oraz Elżbieta i Antoni Zięba. Redakcja odrzuciła 56 biogramów sporządzonych przez Marię Żychowską - osób, wśród których są osoby o zasługach znaczących w skali międzynarodowej: inż.. Zbysław Ciołkosz, prof. Jan Pluta, Tadeusz Sobolewicz.
Pani Maria pisze również: Redakcja dopisała do moich 7 biogramów - nieznanych mi autorów, o czym mnie nie powiadomiono...
Redakcja dołączyła mnie do biogramu opracowanego przez p. Alicję Majcher-Węgrzynek, którym nigdy się nie zajmowałam.
Redakcja opracowane przeze mnie 4 biogramy zlekceważyła, dopuszczając innych autorów. Tymczasem jest w nich sporo błędów. Wymieniam je w załączniku. (...)”

Zastrzeżenia M. Żychowskiej dotyczą sposobu, w jaki potraktowano harcerstwo – m.in. nie dopuszczono informacji o początkach ruchu w 1910 roku oraz działalności J.Bonkowicza-Sittauera i braci Stylińskich - i to tuż przed 100-leciem harcerstwa tarnowskiego. Opuszczono także dwa znaczące nazwiska hufcowych: Tadeusza Wendy i Zdzisława Karpińskiego.
Dalej czytamy: ”Hasło ¨Urząd Bezpieczeństwa – doprowadzono tylko do 1975 roku, zapominając o Wojewódzkim Urzędzie Spraw Wewnętrznych w latach 1975-1990. Tutaj właśnie dopisano nazwisko - Tadeusz Dęboś.
Szare Szeregi – mylnie poprawiono, że to kryptonim tajnego ZHP, podczas gdy był to kryptonim tylko pionu męskiego ( nie było jeszcze koedukacji). Pomimo precyzyjnego i krótkiego wyjaśnienia przez autorkę relacji między Sz.Sz. a AK – w sposób niepotrzebny uzupełniono to komentarzem. Po co ? Brak całego akapitu o prasie konspiracyjnej Szarych Szeregów w Mościcach.!!!
Wolność i Niezawisłość , cały tekst – łącznie z dziwnym tytułem - w sposób widoczny dopisany przez przypisanego mi współautora, ściągnięty wprost z internetu. (Taka historia na skróty). Niestety, cały tekst został tak poszatkowany i poprzekręcany, że jest nie do poznania i bardzo nieczytelny. Pomija nazwiska i właściwą obsadę personalną, przytacza różne liczby. Z tego hasła niewiele można się dowiedzieć..
Polskie Państwo Podziemne - krótko i b. rzeczowo przeze mnie przedstawione w dwóch pionach, zostało całkiem rozmyte przez wymieszanie różnych dopisanych dodatkowych informacji. Szczególnie dziwi fakt uzupełnienia mojej informacji o 14 placówkach terenowych o kryptonimy tychże placówek. Po co to i komu w Encyklopedii ? Tutaj powodują zamieszanie i nieczytelność. Ale to pewno owo „uzupełnienie „ drugiego dopisanego Autora . Gdy ktoś bardzo chce zaistnieć to potrafi narobić zamieszania, mimo, ze tekst stał się przez to zupełnie nieprzejrzysty i nieciekawy. A już najbardziej bolesne dla mnie jest to, że ten temat, dotychczas w skali lokalnej nieznany w takim zakresie, fenomen na skale światową Polskie Państwo Podziemne - budzące podziw i uznanie w świecie, został zakończony nazwiskiem sowieckiego generała Kuroczkina !!!
Czyli jednak nadal tkwi w nas „homo sovieticus” ? Ja gorąco protestuję przeciwko takiej wersji i żądam przywrócenia mojego tekstu
(...).
Dalej Maria Żychowska, podkreślając iż wszystkie hasła oparła na materiałach właśnych źródłowych zbieranych od 40 lat wśród rodzin i w oparciu o akta IPN, pisze m.in.: nie wyrażam zgody na łączenie mojego nazwiska przy opracowanych przez mnie hasłach z innymi autorami. Proszę wybrać. Jeżeli inne są pełniejsze moje nazwisko usunąć. (…) Doceniam wielkość przedsięwzięcia i niemożność zadowolenia wszystkich czytelników. Przypuszczam także, że przyczyna obecnych zarzutów leży w błędach organizacyjnych na początku (nie przypisano haseł poszczególnym autorom i wszystko poszło na żywioł) oraz w terminie wydania, do którego Redakcja została zobligowana przez Pana Prezydenta. Prace naukowe, wydawnicze zawsze na tym ucierpią. Wiem, że podobne przypadki zastosowano także wobec innych autorów. Wypada teraz to zmienić, autorów przeprosić i uszanować ich prawa autorskie.”

Słowo komentarza
Cóż, z jednej strony mamy ogrom pracy, z drugiej ogrom skandalicznych niekiedy błędów. Zapewne największym grzechem autorów encyklopedii było chyba to, że w ogóle zgodzili się wykonać swoją pracę w tak krótkim terminie. Wymagana przez prezydenta „terminowość i jakość” najwyraźniej, w tym stachanowskim wyścigu nie szły ze sobą w parze. A można było spokojnie popracować choćby do 11 listopada. Miasto obchodzi swoje okrągłe, jubileuszowe urodziny przez cały rok. Skończyło się pracą w ogromnym napięciu i zmęczeniu, co zakończyło się niechlujstwem i tym, czym się zakończyło.
Wierzę, że prezydent nie ingerował w treść encyklopedii. Pozostaje natomiast niezatarte wrażenie, że to raczej jej niektórzy autorzy, skażeni polityczną poprawnością, z dworskim zapałem próbowali odgadnąć oczekiwania i wyobrażenia prezydenta, jak też Encyklopedia ma wyglądać. Nietrudno sobie wyobrazić, tytułem przykładu, gdy redaktor piszący o Stanisławie Opałko, przypomina sobie o nieudanym zamiarze Ryszarda Ścigały uhonorowania tegoż skwerem jego imienia. Ręka zadrżała i... nożyce autocenzury poszły w ruch, więc stało co się stało. Potem był już tylko pośpiech i radosna twórczość – jest w encyklopedii ten, wpisali tego, dodali mnie, trzeba jeszcze dać innego kolegę, przecież wypada. Taki obraz rysuje się przed moimi oczami. Także obraz - wbrew zapewnieniom redakcji - czytelnych, choć może niekiedy podświadomych upodobań politycznych; więc tak jak już z lekkim przerysowaniem pisałem, być może Encyklopedia ta więcej mówi o autorach, niż o historii Tarnowa.
Encyklopedia poraniła wszystkich. Bohaterów wpisów – tych ujętych i nie ujętych, autorów wpisów, a i sam zespół redakcyjny. Może rzeczywiście trzeba było dać sobie więcej czasu, pracować w mniejszym zespole, natomiast bardziej promować stronę internetową, za pośrednictwem której tarnowianie mogliby zgłaszać swoje propozycje wraz z uzasadnieniami, i na której – przed publikacją, można było zamieścić, jeśli nie całe hasła, to przynajmniej ich listę. Bo o fakcie istnienia tej strony mieli szansę dowiedzieć się ci, którzy akurat pewnego jednego dnia w roku, we właściwym momencie włączyli radio czy otworzyli gazetę. Pytanie co dalej? Czy jakąkolwiek „erratą” da się naprawić wszystkie błędy? Dopisać nazwiska można. A skreślić? A wypełnić cenzorskie skreślenia w biogramach? Jak to z nutą złośliwości napisał jeden z internautów, errata taka mogłaby okazać się obszerniejsza od samej encyklopedii. A więc może wydać raz jeszcze? Jakim kosztem? Kiedy? Na pytania te nie jestem w stanie znaleźć odpowiedzi i nie do mnie należy na nie odpowiadać...

M.Poświatowski

Foto: G. Golec
Zobacz także :
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Sat, December 21, 2024 14:13:56
IP          : 18.118.140.43
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html