To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
  
   Pliki audio w inTARnecie !   -   27/7/2004
Na stronach naszego portalu inaugurujemy dziś nowy, multimedialny dział. Nazwaliśmy go "inTARnetowe ucho" a zamieszczać w nim będziemy pliki audio w formacie mp3. Na początek - kilka fonoreportaży, relacji z dwóch nietuzinkowych imprez, które rozpoczęły lato w Tarnowie. Wracamy - dźwiękowo - do Dni Pamięci Żydów Galicyjskich (dwie muzyczne relacje z koncertów pod Bimą i w podcieniach Muzeum) i niecodziennego Festiwalu Artystów Ulicznych „BuskerBus” (w sumie 4 fonorelacje).

Ogloszenie
>

Autorem pierwszych dźwiękowych reportaży w naszym portalu jest Mirosław Poświatowski, na co dzień dziennikarz TEMI. O obu imprezach pisał on niedawno w świętującym 25-lecie istnienia tygodniku :

Przystanek „BuskerBus”

Zaroiły się tarnowskie ulice, rozbrzmiały dźwiękiem, barwą, ruchem, zabawą... W ostatni dzień czerwca i pierwszy dzień lipca miasto nawiedził po raz pierwszy „wędrujący festiwal” – festiwal artystów ulicznych „BuskerBus”. Clowni, teatry, szczudlarze, żonglerzy i muzycy – od Japonii po USA – a wszystko to bez sceny, bez siatek i płotków. Do każdego można było podejść, porozmawiać i... zaprosić na piwo.

Profesja ulicznych artystów znana jest od tysięcy lat, o czym zaświadczają chociażby pompejańskie freski. Jednak sama nazwa „busker” narodziła się pod koniec XIX wieku; zaczęło się od właścicieli teatrzyków rewiowych i kabaretów, którzy wynajmowali chłopców, by ci chodzili przed teatrami i wyśpiewywali bądź wygwizdywali różne melodie. Z czasem uliczni artyści „wyemancypowali się”, rozwinęli, zaczęli zbierać pieniądze od kolejek stojących przed kasami, wreszcie – już „samodzielni” przenosili się na najatrakcyjniejsze dzielnice miast. Schyłek XX wieku przyniósł swoisty „renesans” buskerów; pojawiły się pierwsze festiwale – jak chociażby najstarszy, w Szwajcarii, obchodzący niedawno swoje dwudziestu urodziny, czy piętnastoletni we włoskiej Ferrarze. Festiwale te skupiają zarówno teatry uliczne, jak i clownów, muzyków, żonglerów...

W Polsce, impreza o nazwie „BuskerBus”, powstała w 1997 roku we Wrocławiu, jako niezależna inicjatywa; po trudnych początkach wielkie „święto ulicy” rozpoczęło doroczną wędrówkę po polskich miastach. W ten sposób, w dniach od trzydziestego czerwca do pierwszego lipca, tarnowianie po raz pierwszy mogli zobaczyć międzynarodową grupę „buskerów” na ulicach własnego miasta. - Festiwal odbywa się już po raz ósmy – mówi jego organizator, Romuald Popłomyk, „busker” i „człowiek – orkiestra” . – To jest swego rodzaju powrót do korzeni, także do korzeni teatru. Przecież ludyczna zabawa była u początku komedii del’ arte. W tym roku zaprosiłem swoich przyjaciół z Australii, Nowej Zelandii, Japonii, Francji, USA, Holandii, Niemiec, Mongolii, Hiszpanii, Austrii, Danii i Polski; jest teatr folkowy z Mongolii, clownada „Opus Furore” z Niemiec, wspaniały żongler „Hanger Man” z Japonii, „człowiek – orkiestra”, urodzony w Niemczech, organizator podobnego festiwalu, dwa teatry ognia – „Mindspinners” z Austrii i „Cabiria” z Wrocławia i wiele innych. Wszyscy są profesjonalistami, występującymi na wielu renomowanych festiwalach na świecie. Przy czym podkreślam: to nie jest rodzaj żebrania - bo tak się w Polsce kojarzy artystów ulicznych - tylko rodzaj przygody. A dla publiczności rzadka okazja do bezpośredniego spotkania z artystą. Nie ma tu żadnej sceny, siatki, nikt nie broni dostępu, można podejść, porozmawiać, zaprosić na piwo....

(...) Wybierając się na „BuskerBus” spodziewałem się zobaczyć jeszcze jedną imprezę – zlepek różnych wykonawców; spodziewałem się zobaczyć jeszcze jeden festiwal, udający coś, czym nie jest. Tak się jednak nie stało. Przyglądając się różnorodnym prezentacjom, czasem „magicznym” muzycznie, czasem egzotycznym, innym razem śmiesznym i szalonym, rozmawiając z poszczególnymi artystami – dałem się wciągnąć w wartki nurt festiwalu; dałem się oczarować. „BuskerBus”, zaproszony do nas – oby nie po raz ostatni – przez Tarnowskie Centrum Kultury, bardzo się Tarnowowi przydał, tchnął ducha dobrej zabawy, młodzieńczej świeżości w dostojne „sympozja” i „spotkania”, w nabożne „wernisaże” i znamienite niewątpliwie „wizyty”. I może coś z tego ducha w mieście zostanie. Oby!

Pełny tekst artykułu znajdziecie : na stronie internetowej TEMI



Ostatni klezmerzy Europy

Najpierw był wernisaż wystawy mocno niecodziennej, bo przedstawiającej ostatnich klezmerów Europy. Takich, jakimi w latach 80. i 90. zastał ich Yale Strom. Potem autor eksponowanych fotografii dał w podcieniach tarnowskiego Muzeum Okręgowego koncert, w którym towarzyszyli mu spotkani przed paroma zaledwie godzinami romscy muzycy.

Jak dziwnie wyglądali młodzi ludzie, siedzący w miniony piątek w kawiarni „Alchemik”, gdy pomiędzy nimi pojawił się Yale Strom, by podśpiewując, ze swych skrzypek wykrzesać ogniste i łkające melodie klezmerskiej muzyki. Dopiero wówczas wiszące na ścianach fotografie ożyły, zaistniały pośród zdumionych widzów. Oto żydowskie wesele, na którym romska kapela gra muzykę klezmerską. Oto Rumunia, Mołdawia, Węgry roku 1998 i klezmer, który grał jeszcze przed wojną, oto Ukraina, oto Polska i Zwi Segula – po wojnie grał już tylko dla przyjaciół; dalej Leopold Kozłowski i jego Kapela w Przemyślanych (jego ojciec był jednym z dziesięciu braci podróżujących z dziadkiem po całej Polsce, jeszcze przed pierwszą wojną). Klezmerzy, którzy wyemigrowali do Ameryki, skrzypkowie, akordeoniści, często Cyganie, co w rejonie Karpat nie było niczym niezwykłym, Niektórzy, jak Herman Maiorowici z Rumunii, znany jest z kompozycji wykorzystywanych w filmach. Dziś klezmerów żydowskich w Karpatach już nie ma...

(...) Tymczasem, choć to jeszcze nie zapowiadany koncert, Yale Strom, pośród ludzi i fotografii gra i śpiewa. Śpiewa mniej i bardziej znane melodie, o których powie – „to nie żydowska, ale polska melodia ludowa”... Przenikanie kultur... Sentymentalna podróż, miasto, którego połowę populacji stanowili przed wojną Żydzi. Wreszcie przychodzi czas na największą niespodziankę, czyli wspólny koncert z cygańską kapelą „Lavutara”. Kilka godzin wcześniej Romowie wzięli udział w poprowadzonych przez Yale Stroma warsztatach. Mimo fatalnej pogody, zmiany miejsca koncertu – z „Bimy” na podcienia Muzeum Okręgowego, będącego „siłą sprawczą” przedsięwzięcia – publiczności coraz więcej. I choć to muzyka klezmerska, na poły improwizowana, drzemie w niej prawdziwy ogień. Tak, muzyka łączy kultury, czuć pasję i radość wspólnego muzykowania. Fryderyk Andrasz – skrzypce, Adam Andrasz – akordeon, Łukasz Andrasz – kontrabas i Karolina Kozioł – klarnet – grają z prawdziwą pasją. Publiczność klaszcze, domaga się bisów i są to brawa zasłużone. Jeszcze tylko nieodłączne „Szalom Alehem” i rozejdziemy się wszyscy do domów, zabierając z sobą maleńką cząstkę kultury już na naszych ziemiach nieobecnej. W ten uroczy wieczór, domykający kończące się „Dni Pamięci Żydów Galicyjskich”...

Pełny tekst artykułu znajdziecie : na stronie internetowej TEMI .

Macie okazję posłuchać fragmentów obu wydarzeń utrwalonych dźwiękowo. Zapraszamy TUTAJ .
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Sun, December 22, 2024 04:55:59
IP          : 3.145.51.35
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html