Odlot rozumu
Długom się zastanawiał, czy w ogóle o tym pisać, czy machnąć ręką, lecz za namową bliskich jednak piszę, tym bardziej, że przez ostatnie tygodnie pejsy jakoś nie chciały mi wyrosnąć, a dłużej czekać nie zamierzam. Przydarzyła mi się otóż niedawno rzecz niebywała, choć jakże znamienna dla naszej, polityczno-poprawnej, skrzeczącej rzeczywistości – do której jako do standardu i normy powinniśmy się zacząć w Eurokołchozie przyzwyczajać. Historię ową, z pozoru tylko tarnowską przytaczam, aby szanowni Państwo wiedzieli, jaka jest obecnie „mądrość etapu” na jakim się znajdujemy. Otóż blisko trzy tygodnie temu na koniec konferencji prasowej w tarnowskim Muzeum Okręgowym, w obecności dwóch świadków, dyrektor tegoż muzeum, Adam Bartosz oświadczył publicznie, podkreślając „publiczność” tego oświadczenia, że „nie będzie ze mną rozmawiał”, albowiem „jestem antysemitą” i on „wyda stosowne dyspozycje w tym zakresie również swoim pracownikom”. Na moją uwagę, że żywo interesuję się Żydami i wręcz łaknę kontaktu z nimi, odparł, że „wszyscy antysemici mówią że lubią muzykę żydowską”. I przyrównał mnie do „paranoika Macierewicza”. Swoje stanowisko oparł na „jakimś artykule” który napisałem, a którego – z uwagi na jego „antysemickość” – Pan Dyrektor „wprawdzie nie czytał, ale o nim słyszał”.