
Nie kradnij! Rząd nie znosi konkurencji!
”Do Kowalskiego podszedł gangster z bejsbolem: „przyszedłem się tobą zaopiekować, bo to ja zaopiekuję się tobą lepiej niż ty sam” - powiedział. „Od dziś będziesz co miesiąc odprowadzał składkę za moją opiekę, a ja na stare lata, będę ci pieniądze co miesiąc wypłacał.” Kowalski nie miał wyjścia, bo też nie znalazł się pod słońcem nikt, kto by go przed gangsterem ochronił i odtąd przez całe lata przynosił mu swój wymuszony haracz. Kiedy jednak wiek pochylił mu kręgosłup, dziadunio dowiedział się, że z pieniędzy zabranych mu „na opiekę”, która miała być lepsza, niżby sam mógł ją sobie zapewnić, otrzymywać będzie nawet nie trzy czwarte czy połowę tego, co ostatnio zarabiał, ale w najlepszym razie jedną trzecią. Co więcej, dziadunio dowiedział się, że po drugie tych pieniędzy i tak już dawno nie ma, a po trzecie – to nie należą do niego. (…) Kradzież zalegalizowana nie przestaje być kradzieżą, tylko dlatego że „państwo” ją zalegalizuje i ubierze w uwznioślające hasła np. troski o najbiedniejszych, o „nasze dobro” o „emerytury” czy o cokolwiek innego” – pisze Mirosław Poświatowski.