
Z pamiętnika Postępowca...
Nic tak nie pokrzepia człowieka, jak lektura prasy naszej powszedniej. Tedy przeglądu jej dokonując, ucieszyłem się ja niezmiernie, że nieznane mi dotąd Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych poinformowało, aże
„wskaźnik dobrobytu, odzwierciedlający ekonomiczną kondycję społeczeństwa, od ośmiu miesięcy się poprawia”. Cie choroba – westchnąłem – znaczy się redukcja wynagrodzenia która mnie dotknęła, to tylko tak dla picu?
„W okresie tym stabilizowała się sytuacja na rynku pracy, rosły wynagrodzenia i jednocześnie spadała inflacja” - przeczytałem. -Aha, to dlatego Narodowy Bank Polski ogłasza wskaźnik inflacji „bazowej”, czyli takiej bez cen energii i żywności, żywiołowo drożejącej wskutek powodzi! - zadumałem się przez chwilę nad pomysłowością ludzką.
„Obecnie w dalszym ciągu przybywa miejsc pracy, jednak wynagrodzenia rosną wolniej” - głosił kolejny komunikat, który wobec faktu, że właśnie wypowiedziano mi umowę o pracę, tchnął we mnie niepospolity optymizm.