List PO do księży i biskupów
No i stało się - małopolscy posłowie PO poczuli natchnienie, czy też nawet tchnienie lub przynajmniej nad-tchnienie - i wiedzeni tym naty-chnięciem napisali przedwyborczy „list pasterski” do księży. Jak z przekazów medialnych nam wiadomo, to specjalnością PiS jest „instrumentalne wykorzystywanie” krzyża, wydeptywanie dywanów w kuriach, ślinienie biskupich pierścieni, obsypywanie państwowymi pieniążkami „kler”, krzyżowanie krzyżami, a nawet ostentacyjne chodzenie do kościoła, ku słusznemu moralnemu oburzeniu „postępowych” jak paraliż katolików, którzy „broniąc wiary” przed upolitycznieniem, do kościoła nie chodzą. Gdyby list taki wyrzezały Pisiory, larum podniosłoby się jak Polska długa i szeroka i pewnie nawet co większe autorytety pośród duchowieństwa, te co to „bez swojej wiedzy i zgody” posypywałyby głowy popiołem lub ciskały gromy spod ołtarza, o prorokach których w synagodze „Gazety Wyborczej” zawsze pełno, już nie wspominając. Na szczęście list ów stworzyli parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej, dzięki czemu wszystko jest w porządku.