Żołnierz wyklęty z Woli Rzędzińskiej
Propaganda komunistyczna mówiła o nich rozmaicie, ale zawsze z dużą dozą pogardy. Nazywano ich zaplutymi karłami reakcji, leśnymi bandytami, reakcyjnym elementem, a nawet krwawymi zbirami. Chodzi oczywiście o chłopców z lasu, żołnierzy wyklętych, którzy po 1945 roku, pomimo zakończenia działań wojennych, pozostali w konspiracji i podjęli nierówną walkę o niepodległą i niezależną od wpływów radzieckich Polskę. Jednym z nich był zamordowany w tarnowskim więzieniu żołnierz AK, a później Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” Mieczysław Cielocha ps. „Sprytny” z Woli Rzędzińskiej – zastrzelił on na tarnowskim Burku 10 września 1946 roku Lwa Sobolewa – tzw. „sowietnika”, czyli radzieckiego doradcę, a właściwie faktycznego szefa tarnowskiej „bezpieki”. Postać M. Cielochy z ludzkiej niepamięci wydobyła wizyta wójta Gminy Tarnów Grzegorza Kozioła w Woli Rzędzińskiej, u Marii Bober, siostry zamordowanego przez UB bohatera. Okazją było obchodzone w tym roku po raz pierwszy święto państwowe - Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych (1 marca).