Mój ukochany wróg
Kiedy wskutek szarpaniny pęknie ucho od dzbana, naczynie to traci swoją funkcjonalność, służebność, a więc i sens istnienia. Dzban taki w najlepszym przypadku staje się mało użyteczny, niewiele nim można zdziałać, zrobić – ot, można go co najwyżej popacykować farbami i postawić ku ozdobie, jako wspomnienie „starych, dobrych czasów”. Raczej nie nabierzemy nim wody, a jeśli już, to łatwo możemy go upuścić i potłuc w drobny mak, tracąc nie tylko naczynie, ale i życiodajną wodę. Nie napełnimy nim stągwi z wodą dla spragnionego, ni weselnym winem, nie napoimy inwentarza, nie pójdziemy z nim do źródełka. Takim pękniętym dzbanem jest dziś Polska.