Rodzice kilkulatków w szkołach
Wielokrotnie przez nas opisywana, poroniona „sześciolatkowa” reforma PO, aktywnie niegdyś promowana i reklamowana przez tarnowską posłankę Urszulę Augustyn, wymaga – jak każdy niechciany i głośno oprotestowany „produkt” - wielu zabiegów propagandowych. Zwyczajowo włącza się w nie niezawodny przy takich okazjach tarnowski magistrat. W otrzymanym komunikacie o „dniach otwartych” szkół, znajdujemy frazy żywcem przeniesione z minionej epoki. Czytamy iż
„dzieci radziły sobie doskonale”, a
„wystrój i wyposażenie” sal lekcyjnych
„budził zachwyt”.
„Rodzice nie spodziewali się takich zmian, które nastąpiły w tarnowskich szkołach” - zachwycają się służby prasowe Urzędu Miasta Tarnowa. Na koniec tej agitki magistrat serwuje nam swoisty emocjonalny szantaż w postaci bliżej nie sprecyzowanej
„opinii”, bliżej nie określonych
„specjalistów europejskich”, według których
„dzieci, które szybciej podejmują obowiązek szkolny są odważniejsze i lepiej radzą sobie w życiu niż te, które zrobiły to później”. W ramach ratowania systemu emerytalnego i powstających na jego potrzeby i potrzeby ratowania miejskiej kasy „opinii” „specjalistów”, proponujemy do szkół posyłać nie tylko sześciolatki i pięciolatki, ale najlepiej dzieci trzyletnie. Trzyletni maluch w pieluszkach podejmujący „szybciej” obowiązek szkolny, będzie jeszcze „odważniejszy” i jeszcze „lepiej” poradzi sobie w życiu.