To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   Przestępcza pseudokultura    -   07/1/2005
„Tępić tych, którzy przeciw graffiti uprawiają lobby. (…) To graffiti, najprawdziwsza akcja, systemu dewastacja”-„śpiewa” hip-hopowa grupa „Waco”. Tymczasem pseudograficiarskie bohomazy wciąż zapełniają ściany tarnowskich kamienic, drwiąc sobie z patroli straży miejskiej i „monitoringów” kamer. W październiku ub.r UPR przygotowało raport o stanie miasta; w ścisłym centrum naliczono 240 zabazgranych obiektów, oznaczających straty na kwotę kilku milionów złotych. Raport przeszedł niemal bez echa, a wokół problemu zapadła cisza, od czasu do czasu zakłócana jedynie prasowymi publikacjami.

Ogloszenie
To nie żadne graffiti

„Stracone farby, to jedyna strata…” (Waco)

„Ręce im poucinać”, „nie ma kar w Polsce na chuliganów”, „to nie żadne graffiti, tylko niszczenie dla samego niszczenia” – oto niektóre opinie wygłoszone przez zaczepione przeze mnie na ulicy osoby. Choć nie brak oczywiście i takich stwierdzeń w rodzaju „bo ja wiem, czy to jest jakieś takie poważne przestępstwo?” lub „ściganie i karanie tych osób to jak leczenie choroby bez szukania przyczyny”. W poszczególnych wypowiedziach pojawiały się także propozycje, by postawić specjalne ścianki do zdobienia przez graficiarzy, czy wykorzystać te już istniejące, albo w ogóle zakazać sprzedaży sprayów. Z drugiej jednak strony nie do końca wierzymy w to, że „ścianki” załatwią sprawę. Zatem przede wszystkim należy „karać, karać, i jeszcze raz karać”, możliwie najdotkliwiej, a zniszczona elewacja powinna zostać odnowiona rękami chuligana i na koszt jego rodziców.
Ciekawe pytanie postawił tu Wojciech Popiela – czy złapany wandal ma naprawić jedynie zniszczony fragment elewacji budynku, czy może całą elewację? Osobiście przychylam się ku opinii, że całą, bo cóż to za naprawa, po której wyraźnie widać zamalowane miejsce.

„A wokół awantura / buduje artykułów fura / buduje się koniunktura / nienawiści do graffiti / bzdura / a prawda wypisana na podłogach i na murach” (Waco)

Wiceprezydent Sasak nazywając bazgranie po ścianach po imieniu, czyli „przestępstwem”, podał przykład jak poradzono sobie z problemem w Chicago; a poradzono sobie poprzez surowe egzekwowanie prawa po prostu. Od ujęcie do wyroku upływają dwa dni. Tymczasem w Tarnowie i w ogóle w Polsce sprawy ciągną się miesiącami, „społeczna szkodliwość czynu jest znikoma” i w ogóle w całym ubiegłym roku ujęto w naszym mieście zaledwie kilkanaście osób; zapadł co najmniej jeden wyrok i jedną elewację przywrócono do stanu pierwotnego.
Kłopoty z ujęciem sprawców są co najmniej zastanawiające – mamy i policję, i straż miejską, i cudowny monitoring, i wyraźnie widać, iż gro nic nie przedstawiających sobą bazgrołów wyszło spod tej samej ręki i… nic. Bardzo sensowna wydaje się być w tym świetle propozycja UPR, by straży miejskiej postawić ultimatum: albo panowie wykażecie się skutecznością i wyjdziecie zza monitorujących kamer, boć żadna kamera jeszcze nigdy nikogo nie złapała, albo też w przyszłym budżecie jedna trzecia środków zostanie wam zabrana i przeznaczona na przetarg dla firm ochroniarskich – one, rozliczane z efektów pracy, na pewno sobie poradzą. Ja poszedłbym tu jeszcze dalej – istnienie straży miejskiej w ogóle jest nieporozumieniem; powinno się ją zlikwidować, a zaoszczędzonymi środkami po prostu wzmocnić policję.

„Nie raz przeklęte kontrowersyjne dziecko sztuki…”(Waco)

Tak, trzeba rozróżnić graffiti od zwykłego wandalizmu. Jak zauważył to dyrektor Muzeum Okręgowego Adam Bartosz, mazaje w centrum miasta świadczą o niskim poziomie rozwoju cywilizacjyjnego i dla każdego przybysza z zewnątrz są sygnałem, że w centrum mieszka lumpenproletariat, „ludzie o niskim statusie materialnym i umysłowym”. Od siebie dodałbym jeszcze, że praktyka wielu amerykańskich miast pokazała, iż jeden bazgroł pociąga za sobą następny, popisana i zasikana już często ściana prowokuje do wybicia szyby, zdewastowania np. pobliskiej ławki czy latarni. Dalszy brak reakcji odpowiednich służb powoduje, że z danej okolicy stopniowo zaczynają wyprowadzać się ludzie, ceny nieruchomości spadają, nikt w takim miejscu nie chce inwestować, do zrujnowanych już kamienic wprowadzają się ludzie „wątpliwego autoramentu”. Tak właśnie, za każdym razem tak samo, rodzi się slums…
W każdym razie, jedno w tym wszystkim jest pewne – jak stwierdził na ulicy młody człowiek, którego brat zajmuje się prawdziwym, artystycznym graffiti – „powinniśmy wreszcie poczuć, że to jest nasze wspólne miasto, wspólne dobro, o które powinniśmy dbać”. I pora wreszcie przestać się bać. Jesteśmy u siebie. Nie pozwólmy by w naszych murach zagnieździły się pasożyty – oni, mentalni najeźdźcy, umysłowi barbarzyńcy…

Zapraszam do wysłuchania przygotowanego reportażu w „strefie dźwięku”. Posłuchaj, co do powiedzenia na temat graffiti mieli mieszkańcy miasta, dyrektor Muzeum Okręgowego Adam Bartosz, wiceprezydent Tarnowa oraz Wojciech Popiela.

M. Poświatowski

Zamiast epilogu czyli „Ecce homo”

„Tak wszędzie o tym pisać się będzie / jak kiedyś na skałach, tylko to inne narzędzie”
Oto na naszych oczach, na nasze własne życzenie, pod podszewką jakiejś ideologii „walki z…” narodziło nam się bazgranie po murach jako „artystyczna forma wypowiedzi”, „sztuka ulicy”. Rozciągnięcie na owe maziaje słowa „graffiti”, czyli po prostu ładne nazwanie kryminalnego w gruncie rzeczy zjawiska, automatycznie je nobilituje. Tymczasem mamy do czynienia nie z żadnym graffiti, ale ze zwykłym wandalizmem i pora to sobie wreszcie uświadomić. Ci ludzie „walczą z bliżej nieokreślonym systemem”, jak dyby to ów system zepchnął ich, młodocianych chuliganów i kryminalistów na margines życia, a nie oni sami. Zawsze winni są „ci drudzy”, „ci wokół”, nigdy „ja”. Dlatego nie może być przyzwolenia na akceptowanie przestępczej podkultury jako „środowiska artystycznego. Tacy oni „artystyczni inaczej”, jak „kochający inaczej” i „robiący zakupy inaczej”. Pseudograffiti, razem z towarzyszącym mu hip-hopem to nic innego jak bełkot frustratów ze społecznego marginesu, a nie żadna „sztuka nowych czasów”. I miejsce owego bełkotu znajduje się w… hm, toalecie. A i to takiej a’la „sławojka”.
Nie dajmy się zwariować, nie wpuszczajmy śmieci w media, w telewizory, w naszą kulturę, tak jak wpuściliśmy niegdyś marketingowy w gruncie rzeczy twór o nazwie „pop-art.” O którym historycy pewnie kiedyś napiszą jako o aberracji umysłowej i jednej z oznak upadku cywilizacji. Jeżeli w ogóle to zauważą… I żeby potem nie było, jak z ową słynną malarką japońską, nad której pracami, ich nowatorskością, w latach 70-tych zachwycali się marszandzi i koneserzy sztuki. Po wernisażu ujawniono całą prawdę – wszystkie obrazy namalowała… szympansica. Od tamtego czasu zabrnęliśmy jeszcze dalej i powodzenie tych wszystkich niby-sztuk jest proste – boć najłatwiej jest sprzedać wszystko to, co prostym i tandetnym będąc, w splendorze „trendy” chadza, niczym małpa, z naszych przodków koroną osadzoną na łbie; odkąd znaki kultury tworzyć i odczytywać, rzeczy nazywać, opinie budować zaczęli specjaliści od sprzedaży, odtąd i sztuka nasza doskonale statystyczną się stała, jak guściki przeciętne i tandetne, jak demokratyczne „równaj w dół”.
Przywróćmy autorytetom ich miejsce, opinie niech budują elity i inteligencja, przed duże „I” pisana, nie tylko w ilorazie mierzona; dzieła sztuki niech tworzą artyści; dajmy zdecydowany odpór wprowadzaniu pseudograffiti, hip-hopu i podobnych „sztuczek” na medialne i kulturalne salony; nazywajmy wreszcie rzeczy po imieniu, na własny rachunek oddzielajmy to co dobre, od tego co złe. Akceptowanie gangreny w kulturze przekłada się na przestępstwa, przemoc czy chuligaństwo na ulicy – i odwrotnie. Przecież – wracając do przykładu hip-hopu – tu gro tekstów namawia do przemocy i dziwię się, że ową kloaką tak chętnie zajmują się media, programy muzyczne radiowe i telewizyjne – zamiast wymiaru sprawiedliwości. Nie wpuszczajmy barbarzyńców na salony, nie przyzwalajmy na bohomazy na naszych murach, tępmy je, nie podcinajmy kulturalnego dorobku pokoleń, owej cywilizacyjnej gałęzi na której siedzimy!
„Tak wszędzie o tym pisać się będzie / jak kiedyś na skałach, tylko to inne narzędzie” – rymuje sobie grupa „Waco”. Prawie całkowicie się z tym zgadzam – zaiste, wróciliśmy do jaskini… Tyle, że gdybyśmy chcieli, by powyższy cytat był do końca prawdziwy, musielibyśmy mimo wszystko ubliżyć „człowiekowi pierwotnemu”. Bo dla niego malowanie związane było z tworzeniem, nie niszczeniem; ba – nie z upiększaniem nawet, ale z religią, magicznym rytuałem, dotknięciem tajemnicy, czegoś co mistyczne i nieodgadnione. Tymczasem tu – mamy tyko nas, szaleńców opętanych tolerancją, komercją, konsumpcjonizmem, „wolnością”; jesteśmy tylko my, tzw. cywilizowani ludzie – my, homo podobno sapiens - i zwyczajne małpy, którym każdy z nas dał do ręki pędzel…

MP
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Sun, December 22, 2024 06:26:42
IP          : 18.191.84.179
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html