To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   Pegazem po Tarnowie   -   25/2/2005
„... koniku przyj naprzód, nie tęp swych racic, uszu nadstawiaj, oczy wybałuszaj a później w klawiaturę stukaj...” Tak zachęcony przez jednego z moich stałych czytelników o internetowym imieniem Igor wyrusza Pegaz, a ja z nim, w kolejną kulturalną eskapadę po Tarnowie. Ale zanim się rozpędzimy, wyjaśnienia wymaga jedna podstawowa dla tożsamości mojego skrzydlatego druha kwestia.

Ogloszenie

Otóż, inny z naszych fanów, niejaki Atryn, postawił przed tygodniem ryzykowną tezę a raczej zarzut, jakoby Pegaz nie był koniem. A oto ów cytat: „Pegaz może jest Zaprzałką, ale koniem nie jest... na pewno!!!”. Na takie dictum Pegaz wyciągnął szyję, sięgnął na naszą półkę „encyklopedyczną” i ujął w swój kształtny pysk Słownik Wyrazów Obcych wydany przez PWN, w którym z przeproszeniem, jak koń stoi napisane, że: „Pegaz to po pierwsze wg. mit. gr. skrzydlaty koń Zeusa /od uderzenia jego kopyta miało wytrysnąć źródło Hipokrene, którego woda dawała natchnienie poetom/, po drugie symbol natchnienia poetyckiego, a po trzecie wg. astr. to wielki gwiazdozbiór północnej półkuli nieba w kształcie konia” .

Uskrzydleni tym dowodem prawdy ponownie zawitaliśmy do najbardziej industrialnej dzielnicy Tarnowa, a dokładnie do Mościckiej Fundacji Kultury, gdzie miało miejsce najważniejsze wydarzenie kulturalne ubiegłego tygodnia, i jedno z bardziej znaczących w całym roku. Ten zaszczytny status otrzymał w naszym rankingu wielki koncert – muzyczne epitafium ku czci Anny Knapik /1960 – 2003/, jednej z najznamienitszych postaci tarnowskiej kultury ostatnich lat. Żyła krótko, za krótko, bo zaledwie 43 lata. Po studiach muzykologicznych na UJ w Krakowie pracowała najpierw w Szkole Podstawowej nr 5 oraz w Zespole Szkół Muzycznych, a następnie aż do śmierci budowała muzyczną potęgę Centrum Paderewskiego Tarnów – Kąśna Dolna, którego przez 11 lat była dyrektorem. Ogólnopolskie festiwale „Bravo Maestro” i „Tydzień Talentów” oraz Muzyczne Spotkania u Paderewskiego to najbardziej znane imprezy muzyczne, które wymyśliła i organizowała, i które rozsławiły nasz region szeroko w muzycznym świecie. To dzięki Jej charyzmatycznej osobowości i w dużej mierze dla Niej, do Kąśnej zjeżdżali muzyczni herosi z Polski i z zagranicy oraz tłumy melomanów, którzy w ostatnim Jej „Bravo Maestro” już nie mieścili się w pięknie przez Nią odrestaurowanym dworku mistrza Ignacego Jana Paderewskiego, i trzeba było dla nich zbudować specjalny namiot koncertowy. A gwiazd występujących w Kąśnej nie powstydziłyby się największe sale koncertowe świata – bywali tam, i to wielokrotnie, m.in. Halina Czerny- Stefańska i Kaja Danczowska, Wanda Wiłkomirska i Teresa Żylis – Gara, Piotr Paleczny i Janusz Olejniczak, Krzysztof Jabłoński i Konstanty Andrzej Kulka, Vadim Brodski i Krzysztof Jakowicz, Michał Urbaniak i Leszek Możdżer. Gościli m.in. K. Penderecki, Urs Ruchti i Z. Preisner, ambasadorowie i ministrowie a nawet autentyczni hrabiowie, o całej rzeszy „zwykłych” VIP -ów różnej rangi nie wspominając.

Na zawsze pozostanie w mej pamięci promienny uśmiech Ani i jej serdeczne zainteresowanie, z jakim witała i żegnała swoich gości, a znała ich prawie wszystkich. Mówili o Niej „nasza pani Ania” i często dodawali z podziwem „w mała ciałem - wielka duchem”, której to tezy była idealnym potwierdzeniem. Swoja odwagą i determinacją w walce, najpierw o muzyczny „rząd dusz” w Tarnowie /biurokraci i „życzliwi” nie raz zetknęli się z Jej aksamitnymi pazurkami/, a później heroiczną walką z nieuleczalną choroba – wzbudzała mój największy podziw i szacunek. Znaliśmy się dość długo, przyjaźniliśmy za krótko. Najbardziej utkwiły mi w pamięci i w sercu nasze „nocne rodaków rozmowy”, szczególnie te w Kąśnej podczas ostatniego Jej Festiwalu „Bravo Maestro”, kiedy już wiedziała, że nadchodzi nieuniknione... Jej krótkie życie napisało długi życiorys wypełniony nauką i studiami, małżeństwem i macierzyństwem, pozytywistyczną pracą „u podstaw” i muzyką, która była dla Niej sposobem „na życie”. Przez ostatnie trzy miesiące życia była wiceprezydentem Tarnowa, odpowiedzialnym m.in. za sprawy kultury. Od dłuższego czasu zmagała się z chorobą nowotworową. Zmarła 25 lutego w nocy w swoim domu, wśród najbliższych. Osierociła trójkę dzieci. Tuż przed śmiercią otrzymała prestiżową nagrodę „Uskrzydlonego”, a już po śmierci Prezydent Rzeczpospolitej odznaczył Ją Krzyżem Kawalerskim OOP.

Jej pogrzeb stał się wielką manifestacją solidarnych w cierpieniu „zwykłych zjadaczy chleba” i wybitnych artystów, którzy postanowili uczcić Jej pamięć powołując Stowarzyszenie imienia Anny Knapik PRO ARTE. Na jego czele stanął syn zmarłej - wówczas jeszcze maturzysta a obecnie student Bartek Knapik . Szkoda tylko, że jeden z inicjatorów i późniejszych liderów tej organizacji, Prezydent Tarnowa Mieczysław Bień, sztucznie zawęził liczbę jej członków, ograniczając ją tylko do grupy wybitnych muzyków, stałych bywalców kąśnieńskich salonów i nielicznych sponsorów oraz patronów Centrum Paderewskiego. Być może ta zamierzona elitarność Stowarzyszenia PRO ARTE, spowodowana w dużej mierze przez „zamiejscowość” jej członków sprawiła, że jego działalność ograniczyła się, jak dotąd, tylko i wyłącznie do organizowanych corocznie w okolicach rocznicy śmierci Anny Knapik uroczystych koncertów, z których dochód przeznaczany jest na wsparcie młodych utalentowanych muzyków. W tym roku stypendium w wysokości 3 tyś. zł otrzymał ubiegłoroczny laureat XXII Tygodnia Młodych Talentów – wiolonczelista Marcin Zdunek. Podczas sobotniego koncertu również zbierano datki /w jego antraktach kwestowali m.in. prezydenci miasta/, które złożyły się na kwotę ponad siedmiu tysięcy złotych. Wszystkie trzy dotychczasowe koncerty odbyły się w Mościckiej Fundacji Kultury i wszystkie trzy zgromadziły tłumy melomanów tudzież znakomite grono wykonawców. Niestety co roku, z małymi wyjątkami, tych samych i prezentujących podobny repertuar. W tym roku także zagrała „stara muzyczna gwardia” w osobach m.in. Tamary Granat, Konstantego A. Kulki /wyjątkowo dobrze dysponowany tego wieczoru/, Stefana Kamasy, Tomasza Strahla, Krzysztofa Jabłońskiego. Źle to czy dobrze, nie wiem, ale słuchając i oglądając po raz któryś tych samych maestro, doszedłem do wniosku, że czas najwyższy na zmiany. Na przełamanie monopolu warszawskich muzyków, którzy od jakiegoś czasu zdominowali muzycznie Kąśną Dolną. A przecież nie brak równie wybitnych i równie utalentowanych artystów chociażby w pobliskim Krakowie, których Ania również zapraszała do siebie.

Wielkim nieobecnym tegorocznego koncertu był zapowiadany wcześniej znakomity pianista, znany telewizyjny showman Waldemar Malicki, którego reprezentowała nie mniej utalentowana żona Tamara Granat. Szkoda, że nie zagrali razem w duecie na cztery ręce, z czego słyną. Na szczęście był, jak zawsze chętny do pomocy, Krzysztof Jabłoński, z którym piękna Tamara zagrała w finale stylizowane tańce. I tutaj musimy wrzucić z Pegazem przysłowiowy kamyczek do własnego dziennikarskiego ogródka. Otóż niektórzy z medialnych sprawozdawców w swoich relacjach wymienili wśród wykonawców, m.in. właśnie W. Malickiego. Tak było np. w naszym ulubionym tygodniku TEMI, w którym znalazło się więcej tego typu „kwiatków”. Za to Gazeta Krakowska zabezpieczyła się przed podobną wpadką inaczej i w prawie całostronicowej relacji z koncertu nie wymieniła żadnego z wykonawców. Nie najlepiej to świadczy o ich profesjonalizmie i zawodowej reputacji, ale nie sądźmy innych sami nie będąc bez winy...

Jedno co pozytywnie wyróżnia te koncerty od innych podobnych imprez to to, że wszyscy wykonawcy grają z a d a r m o , co jest swoistym ewenementem. Mało tego wspierają powołane przez siebie stowarzyszenie wcale nie małymi sumami. Tak był m.in. w tym roku, kiedy to niejako usprawiedliwiając swoją nieobecność wybitny skrzypek prof. Krzysztof Jakowicz przekazał PRO ARTE finansowy grant. Ciekawi nas tylko z Pegazem, czy prezes MFK Maciej Duda „dostosował się” do tej charytatywnej atmosfery i dał salę widowiskową wraz z obsługą także za darmo, czy też wystawił organizatorom słony rachunek. Nawet jeśli, to nie obyło się bez organizacyjnej wpadki, uniemożliwiającej bisy. Okazało się, że pan prezes bezpośrednio po koncercie zaplanował seans filmowy, na który stawiło się kilkunastu widzów, podczas gdy kilkuset osobowa widownia chciała jeszcze muzycznie poobcować ze swoimi ulubieńcami. Tak więc bisów nie było, były za to gorące brawa i oklaski, a także powszechne oczekiwanie na bardziej trwałe uczczenie pamięci Anny Knapik. Może chociażby w postaci skromnej tablicy umieszczonej na frontonie Jej ukochanego dworku w Kąśnej Dolnej, czym mogłoby się zająć „bezczynne” w ciągu roku Stowarzyszenie Jej Imienia.

Ryszard Zaprzałka
25 luty 2005 r.
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Sat, December 21, 2024 11:53:01
IP          : 3.147.60.163
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html