To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   Pegazem po Tarnowie   -   01/5/2005
Niestrudzony i pozytywnie, jak najbardziej zakręcony, artysta i doktor w jednej osobie, czyli Jacek Kucaba znów dał znać o sobie. Po oflagowaniu miasta „sztandarami” i zorganizowaniu „Bajśniowego” festiwalu, tudzież ustawieniu na „wałowym” deptaku tzw. Ławki poetów przyszła pora na „Targ słów”. Ma to być na wzór ateńskiej Agory miejsce, w którym każdy obywatel /szczególnie młody/ będzie mógł się artystycznie zrealizować i mówić: co chce, i jak długo chce, o ile znajdzie chętnych słuchaczy oraz trafi na sprzyjającą aurę, także tę polityczną.

Ogloszenie

Pomysł jest bardzo dobry, bowiem jego realizacja mogłaby nieco odciążyć mównicę sejmową na Wiejskiej, do której nasi lokalni parlamentarzyści jakoś nijak nie mogą się dopchać. A tu mogliby sobie i muzom, pardon wyborcom, przedstawiać swoje plany „podpalenia świata” /to z C.K. Norwida/, jednym słowem: perorować i wiecować do woli. Tylko miejsce nasz doktor wybrał nieco na uboczu i mocno zaniedbane. „Targ słów” bowiem mieścić się ma na skwerze Alicji i Jana Preisów, wielce zasłużonego dla tarnowskiej kultury małżeństwa, tj. u zbiegu ulic M. Kopernika i Nowego Światu. Ale od czegóż wysoki magistracki mecenat, któren podobnie jak i poprzednie „szaleństwa” sympatycznego pana Jacka zapewne i ten pomysł chętnie sfinansuje. A wszystko to ma się odbywać w ramach autorskiego projektu edukacyjnego tzw. „Szkoły latania”. Ta ostatnia nazwa bardzo zainteresowała mojego skrzydlatego interlokutora, bowiem sam latając, a raczej dostojnie unosząc się nad „wód codzienności oceanem” chętnie zgłosiłby akces do jackakucabowej „Szkoły latania”. Może Pegaz mógłby w niej zostać wolnym strzelcem, czy też słuchaczem ?

Ale póki co, pora przejść od słów do czynów, szczególnie tych kulturalnych. Tym bardziej, że w ostatnim czasie działo się, oj działo w Tarnowie. Po z rozmachem obchodzonych Dniach Tadeusza Kantora nastał czas Zdzisława Beksińskiego, którego monograficzną wystawę oglądać można w najbardziej reprezentacyjnym salonie Tarnowa, popularnej Sali Lustrzanej, gdzie obradują /zdarza się, że i o kulturze/ m.in. nasi rajcowie. Dyrektor Galerii Miejskiej BWA Bogusław Wojtowicz pokazał tarnowianom 26 obrazów i 4 grafiki znakomitego polskiego malarza, zamordowanego niedawno w swoim warszawskim mieszkaniu. Beksiński to polska wizytówka tzw. kultury śmierci, której był malarskim prekursorem. I która cały czas obecna była w jego prywatnym życiu, tragicznie odszedł z tego świata jego syn, na raka zmarła mu żona. Obrazy Beksińskiego niepokoją i emanują złą energią. Są artystycznym synonimem śmierci i przemijania, rozpadu i zniszczenia. Są krzykiem samotności i rozpaczy, wołaniem o litość i miejsce dla marzeń. On sam mówił o sobie, że pragnie malować tak, jakby fotografował marzenia... Chłodne, metafizyczne światło, postaci rodem z fantastycznych horrorów, bez „ludzkich” twarzy i z nienaturalnie długimi rękami wyłaniające się z kosmicznych budowli, architektura cmentarzy, krajobrazy po „wielkim wybuchu” – to dominujące tematy w twórczości tego wielkiego maga śmierci. Jego artystyczne credo to: nie jest ważne, co się pokazuje, lecz co jest ukryte.

Ta druga już wystawa prac Z. Beksińskiego w naszym mieście, będąca znaczącym wydarzeniem kulturalnym ostatnich miesięcy, dodatkowo wyróżnia się swoją nowatorską formą. Otóż, obok tradycyjnego wyeksponowania dzieł mistrza, równolegle odbywa się prezentacja multimedialna, i to podwójna. Na jednym ekranie można obejrzeć reportaż z domu artysty wraz z wywiadem przeprowadzonym przez przyjaciela malarza Wiesława Banacha, dyrektora Muzeum w Sanoku, rodzinnym mieście Beksińskiego, a na drugim zapoznać się z najciekawszymi jego pracami, W tym z 15 - ma komputerowymi fotomontażami, które w dodatku przeznaczone są na sprzedaż. Ceny na każdą, ale chyba jednak nie na tarnowską kieszeń,: od 500 do 1500 zł /te najdroższe opatrzone są autografami ich autora/. Zdzisław Beksiński, wielki pasjonat i kolekcjoner markowych aparatów fotograficznych i komputerów, programowo nie bywał na swoich wernisażach, za to jego wystawy odwiedzają tłumy. Trochę szkoda, że w naszym galicyjskim miasteczku jest inaczej, chociaż na wernisażu był „cały Tarnów”. W każdym razie, My z Pegazem byliśmy w „lustrzance” jeszcze kilka razy „po”, aby poobcować z „czystą” sztuką, jaką niewątpliwie jest malarstwo Zdzisława Beksińskiego. A także zaoszczędzić czas oraz euro, które musielibyśmy przeznaczyć na odwiedzanie warszawskich bądź paryskich galerii.

Zupełnie odmienną formę sztuki zaproponował nam tenże sam dyrektor Wojtowicz w swoim artystycznym mateczniku, jakim jest Pasaż Tertila. Zaprosił tam mianowicie „Wędrowny” Festiwal Książki Artystycznej, a dokładnie jego znaczącą część. Odbył się on dwa lata temu, podczas 48 Międzynarodowych Targów Ksiązki w Warszawie i zgromadził prace ponad 80 artystów, projektujących książki i tworzących na ich temat. Idea tej oryginalnej wystawy zrodziła się w 1994 roku i teraz po raz pierwszy zawitała do Tarnowa jej VII edycja. Ten książkowy Festiwal to rodzaj „wariacji na temat”, bowiem eksponaty w swej zdecydowanej większości nie nadają się do czytania. To książki – symbole, których już sama forma wyraża ich treść. Oglądać możemy m.in. „książki” drewniane i ceramiczne, kamienne i metalowe, oraz interaktywne, prowokujące do tego, aby ich dotknąć, obrócić, nacisnąć, jednym słowem uruchomić. W tym również naszą wyobraźnię. Na tym międzynarodowym Festiwalu dostrzegliśmy z Pegazem także akcenty tarnowskie, a mianowicie z prawdziwą przyjemnością zauważyliśmy pracę znanej nam osobiście artystki Ani Śliwińskiej – Kukli. Jak się w kuluarach dowiedzieliśmy, jej „Czytadło”, bo taki tytuł nosi to dzieło, czyli drewniany kołowrót z umieszczonymi na nim ścinkami gazet i książek, pretendował do jednej z głównych nagród wędrownego Festiwalu. „Czytadło” ma symbolizować codzienny natłok tekstów i obrazów, ów szum informacyjny, który nas bezustannie otacza i osacza. Tylko dlaczego, aby sobie to uświadomić trzeba od razu organizować festiwal, i to międzynarodowy. Może środki na jego realizację pan minister Dąbrowski przeznaczyłby na dofinansowanie upadających bibliotek, szczególnie tych, które jeszcze działają, a raczej walczą o przetrwanie, gdzieś na kulturalnych antypodach.

Ryszard Zaprzałka

30 kwietnia 2005 r.
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Sat, December 21, 2024 15:59:19
IP          : 3.15.198.150
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html