
Żar leje się z nieba, czacha, mówiąc kolokwialnie, dymi, kto żyw salwuje się ucieczką na łono natury, więc i my z Pegazem postanowiliśmy nieco się przewietrzyć. Omijając szerokim łukiem reprezentacyjny, poza letnim sezonem ogródkowo – piwnym, kulturalny salon Tarnowa, czyli nasz Rynek, wyruszyliśmy w tę iście tropikalną galopadę. Niejako po drodze zajrzeliśmy na targ, ale nie ten tradycyjny na Burku, ale nowo otwarty a raczej wybrukowany przez artystę doktora Kucabę „Targ słów”, zlokalizowany na dawnym skwerze imienia małżeństwa Preissów.