Do Galerii Miejskiej BWA podreptałem bez nadziei na większe doznania artystyczne. Zresztą spóźniłem się na wernisaż tego dnia (piątek) celowo; raz, że w spokojności ducha i z dala od tłumów chciałem podjąć trud konteplacji wystawy, dwa, że wybrałem się na inną imprezę, jedną z wielu zresztą, które odbywały się w tym samym czasie tego wieczora. Jakież więc było moje zdumienie, gdy zobaczyłem coś, co zobaczyć nadzieję już straciłem – intrygujące, ciekawe prace – dzieła Katarzyny Czuchnowskiej i Cypriana Biełańca.