To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
  Pegazem po Tarnowie   -   07/12/2005
Początek grudnia anno domini 2005 roku zdominowała w tarnowskiej kulturze inauguracja rozpisanych na cały przyszły rok jubileuszowych obchodów 25 letniej już działalności jedynej w swoim rodzaju rodzimej sceny alternatywnej - Teatru Nie Teraz. Kreowanie teatralnej rzeczywistości do życiowa pasja Tomasza Antoniego Żaka z Lisiej Góry. Tam mieszka i ma swój rodzinny matecznik, ale tworzy i działa w Tarnowie. Poeta i publicysta, do niedawna naczelny TEMI, a od niedawna „gazowniczy” wizażysta”, czyli spec od medialnego wizerunku gazowej spółki. Jest także wydawcą i redaktorem unikatowego na tarnowskim rynku prasowym czasopisma społeczno – kulturalnego „Intuicje przydrożne”, ukazującego się co prawda bardzo nieregularnie, ale za to bardzo starannie redakcyjnie i edytorsko przygotowywanego. Szkoda tylko, że ta nasza, tarnowska „Paryska Kultura”, wydawana ledwie w kilkuset egzemplarzach, jest nieobecna w kioskach i księgarniach, nabyć ją można tylko w siedzibie Stowarzyszenia Teatr Nie Teraz przy ulicy Waryńskiego.

Ogloszenie

Autorski teatr, jaki od ćwierćwiecza uprawia bibliotekarz z zawodu, a teatrał z zamiłowania Tomasz A. Żak, jest w gruncie rzeczy rozpisaną na lata wielką medytacją nad kondycją człowieka i jego miejscem w kosmosie zdarzeń. Jest wielowątkowym dialogiem ze stwórcą wszech rzeczy i nieustającą próbą norwidowskiego podpalania świata. I tak, jak Norwid wieszczył, że „... syn minie pismo, lecz ty wspomnisz wnuku...” , tak Żak trwa przy nadziei, że kiedyś zostanie w pełni zrozumiany i doceniony. Bo, jak na razie jemu współcześni nieco lekce sobie ważą, to co ma im do przekazania. Świadczy o tym chociażby urągająca wszelkim kulturalnym standardom frekwencja na kolejnych spektaklach jego teatru – zdarzyło się, że byłem jedynym widzem.. A żakowa trupa nijak na taką obojętność nie zasługuje, prezentując od lat bardzo wysoki poziom artystyczny, biorąc udział w wielu znaczących festiwalach, grywając w liczących się ośrodkach teatralnych w kraju i za granicą /ostatnio byli na warsztatach we Włoszech/, angażując się w oryginalne projekty para teatralne, jak chociażby wspólne z tarnowskim duszpasterstwem „Tratwa” wypełnianie pustych ram... . Takich samorodnych talentów aktorskich, jak Albert Opolski i Lukasz Gawlik, mogłaby jej pozazdrościć niejedna zawodowa scena. Ci dojrzali i już, pomimo młodego wieku, doświadczeni aktorzy stanowią od lat filary Teatru Nie Teraz, stanowiąc modelowy wręcz przykład szlachetnego amatorstwa – obaj nie kończyli żadnych szkół teatralnych. Od jakiegoś czasu wspierają ich młodzi – zdolni: polonista Szymon Seremet i dziennikarz Mirosław Poswiatowski, oraz panie. Ale z damami od zawsze był w tym zdecydowaniem męskim towarzystwie kłopot. Bardzo mocno zaznaczyły się w 25 letniej historii TNT m.in. Anna Habel, czy Zuzanna Zięba, ale ich już nie ma... Co jakiś czas pojawiają się w zespole nowe twarze, ostatnio chociażby Martyna Koza, ale to ledwie adeptka, chociaż już wcale, wcale... Być może ta rotacyjna karuzela / w ciągu 25 lat przeszło przez artystyczne ręce Żaka ponoć ponad 100 osób obojga płci/, spowodowana jest zbyt wyśrubowanymi wymaganiami guru zespołu, nieco demonicznego i apodyktycznego, dla którego teatr to świątynia, by nie rzec klasztor, gdzie obowiązuje swoisty zakon.

Ale te wysokie wymagania moralne, intelektualne i artystyczne /to właściwa kolejność/, w niczym nie usprawiedliwiają uprawianego przez całe lata bojkotu tego ambitnego teatru, tak przez władze, jak i publiczność. Ale ta ostatnia, często nie wiedziała, że Teatr Nie Teraz w ogóle istnieje. Tylko dzięki uporowi i determinacji jego twórcy przetrwał on w podziemiu /bez własnej siedziby/ i na emigracji /poza Tarnowem/, aż do lepszych czasów. A te wreszcie nadeszły i teraz zespól ma stały adres w Mościcach, gdzie zorganizował od podstaw profesjonalną, wielofunkcyjną scenę, i gdzie regularnie odbywa próby i grywa. Pozyskał także nareszcie stałych sponsorów, tak ze strony urzędów, jak i znaczących firm.

To chyba najlepszy prezent na srebrne wesele tej jedynej pod względem stażu w pełni niezależnej sceny w Tarnowie. Jak na prawdziwy jubileusz przystało, będzie on trwał długo i zapowiada się bardzo atrakcyjnie. Rozpoczął go w ubiegły piątek Rocznicowy Wieczór Teatru Nie Teraz w modnej ostatnio restauracji „Pasaż”, gdzie zgromadziło się doborowe, liczne grono jego sympatyków i przyjaciół. Tę rodzinną uroczystość poprzedziła interesująca konferencja prasowa, podczas której dzielono się refleksjami dotyczącymi przeszłych i teraźniejszych losów tego teatru, oraz przedstawiono program jego jubileuszowych obchodów. Sam wieczór utkany był reżysersko przez T. A. Żaka ze wspomnień o niesłusznie zapomnianym i za życia niedocenianym wybitnym poecie i prozaiku Janie Rybowiczu. Właśnie w tym roku mija dokładnie 15 lat od jego tragicznej, przedwczesnej śmierci. Ten niepokorny i odrzucony pisarz przez całe swoje twórcze życie, mieszkał i tworzył w podtarnowskiej Lisiej Górze, gdzie do dzisiaj żywa jest pamięć o nim. Od jakiegoś czasu strażnikiem i depozytariuszem pamięci o Janie Rybowiczu jest właśnie Teatr Nie Teraz, który na kanwie jego twórczości stworzył dwa swoje spektakle. Prezentacja fragmentów ostatniego z nich, połączona z projekcją dokumentalnego filmu autorstwa niegdyś znanego tarnowskiego dziennikarza i poety Józefa Komarewicza poświęconego osobie pisarza, wypełniła ten nieco zaduszkowy wieczór. Tę specyficzną „rybowiczową” atmosferę podkreślały dodatkowo m.in. kieliszki z czystą wyborową /knajpa była jego naturalnym środowiskiem/, którymi wznoszono kolejne toasty za zdrowie Jasia. A on sam patrzył z ram wielkoformatowych zdjęć wykonanych przez Grzegorza Kądzielawskiego, stanowiących scenograficzną oprawę wieczoru, snuł się pomiędzy stolikami słuchając nastrojowych ballad śpiewanych przez Tomka Lewandowskiego, i pewnie było mu żal, podobnie jak nam, że nie ma go z nami...

Druga część inauguracyjnych obchodów odbyła się w niedzielny wieczór na tarnowskim dworcu kolejowym, ulubionym miejscu czasowych, alkoholowo – twórczych odlotów Jana Rybowicza. To ze wszech miar symboliczne, także dla będącego ciągle w drodze TNT , miejsce akcji najnowszej premiery Żaka, zgromadziło ponad dwustuosobowy tłum jego wiernych widzów oraz przypadkowych podróżnych. „Rybowicz, czyli głowa pełna lalek” to twórcza kontynuacja, nowa wersja, zrealizowanego w 1991 roku „Odlotu”, spektaklu opartego na tekstach Jana Rybowicza. To jedna z charakterystycznych cech TNT, który często poszukuje nowych inspiracji w starych realizacjach, tak było np. z słynnym „Europolis”, który także miał kilka wersji.

Najnowszy spektakl, którego reżyserem jest twórca i szef teatru T.A.Żak rozpoczął się o godzinie 21 wraz z przyjazdem na tarnowski dworzec ekspresu z Warszawy i metafizycznym powrotem samego Rybowicza. Sam budynek dworca świetnie materialnie ilustrował i artystycznie uzasadniał nieprzystosowanie do pędzącej niczym pociąg rzeczywistości, w której przyszło żyć Rybowiczowi, jego niezgodę na egzystencjonalną mizerię zakompleksionego prowincjusza. Jego ciągłą ucieczkę ze wsi, gdzie mieszkał do miasta, gdzie mógł być kimś, a która z reguły kończyła się na dnie pustego kieliszka. Szkoda, że ten interesująco zagrany i ciekawie zaaranżowany scenograficznie /”utkane” lalkami siatki/ spektakl, był tam pokazany tylko jeden raz, regularnie ma być grany w stałej siedzibie teatru. Szkoda również, ze zbyt uteatralizowano główną poczekalnię tarnowskiego dworca, budując normalną scenę i wielopoziomową widownię, wygaszając i wytłumiając naturalne dworcowe oświetlenie i nagłośnienie. Właśnie ten kolejowy realizm /zapowiedzi pociągów, czynne kasy biletowe i normalny ruch podróżnych/, aczkolwiek stanowiły by one dodatkowe wyzwanie dla aktorów i realizatorów spektaklu, przydały by mu prawdy i zdecydowanie podniosły jego artystyczną temperaturę. Na szczęście poziom aktorskich emocji i energii sprawił, że rzecz cała toczyła się w dobrym tempie, którego laitmotiwem był grany na żywo przez sympatyczne trio znany walc, nazywany już przez niektórych „Rybowiczowym”. Ale nie wszystko było, moim zdaniem „cacy”, sporo było reżyserskich niekonsekwencji, a momentami wręcz przysłowiowego „poplątania z pomieszaniem”, chociażby w ciągłych a nie zawsze uzasadnionych obnażaniach się, czy we wręcz „lefebrystoskiej” komunii... Za to finałowa scena z „ludzką” lalką była prima sort.

Aktorskim pomostem pomiędzy tamtym „Odlotem” a obecnymi „Lalkami” jest niegdysiejszy aktor TNT a obecnie wrocławskiego teatru „Pieśń Kozła” Rafał Habel, który 14 lat temu grał w „pierwszym” Rybowiczu. Poza nim w premierowym „Rybowiczu, czyli głowie pełnej lalek” zagrali jeszcze: gościnnie Kamila Rybacka z rzeszowskiego teatru „Maska” oraz „etatowi” aktorzy TNT - świetnie dysponowany Łukasz Gawlik /brawa za „dresiarza”/ i Szymon Seremet.

Ryszard Zaprzałka
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Sat, December 21, 2024 15:04:38
IP          : 18.222.166.162
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html