Ten Pegaz miał być zupełnie inny, ale gdy po powrocie z Francji ujrzeliśmy na naszej portalowej łączce wyrosły podczas naszej nieobecności wybujały chwast z gatunku polemicznych nie możemy udawać, że go nie ma. Tym bardziej, że jego rażące kolce skierowane są w naszym kierunku, zaś wydzielany przezeń zapach zagraża nie tylko naszym zmysłowym receptorom. Jako inteligent starej daty w dodatku uprawiający dziennikarstwo nijak nie mogę zaakceptować mentorsko – publicystycznych harców i pouczeń młodego człowieka, chociaż brylującego już w randze prezesa. Chcąc nie chcąc podejmuję więc rzuconą mi rękawicę, aby bronić honoru dziennikarskich wolności i powinności. Tak się bowiem od jakiegoś czasu u nas dzieje, że najbardziej cenieni są ci dziennikarze, którzy o pewnych ludziach i sprawach piszą wyłącznie dobrze albo wcale.
Takie jest oczekiwanie wielu twórców, działaczy i szefów, nie tylko „od kultury”. Jeśli zaś niektórzy „prasowi sprawozdawcy” wyrażają własne zdanie to: niszczą, napadają i podważają.