Oj, działo się ostatnio, działo w naszym uroczym galicyjskim miasteczku. A wszystko to za sprawą Dni Tarnowa, które dla podniesienia ich ponadregionalnego charakteru nazwano Spotkaniem Kultur. I bardzo dobrze, bowiem to kultura była główną dominantą tego polityczno – etnograficzno – biznesowego odpustu. I nie jest to bynajmniej jakieś pejoratywne stwierdzenie, a tylko podkreślenie i dopowiedzenie tego, co było, a niestety, nie jest naszą tarnowską codziennością. No cóż, święta, święta i po świętach – wiec pora na małe resume. Zacznijmy od tego, co było ich ewidentnym mankamentem i uciążliwą dolegliwością, i na co w dodatku żadnego wpływu nie mieli organizatorzy, czyli pogodową siurpryzę, jaką niebiosa sprawiły Bogu ducha winnym mieszkańcom grodu Spytka i Leliwity.