Po górnikach, hutnikach, pederastach, lekarzach i czort wie kim jeszcze, w piątek na ulice stolicy wyjść mieli pracownicy skarbowi, ku utrapieniu warszawiaków, jako że „manifestacyjna” forma zwiedzania ich miasta zawsze powoduje jego paraliż. Ale w sumie dobrze im tak, za tę ich średnią krajową… Protest „skarbówki” bierze się z
„przeciążenia pracą, niskich płac, łamania praw pracowniczych, niedoinwestowania w sprzęt biurowy, częstych zmian ustaw i braku ochrony przed napastliwością mediów” (!) – jak napisał „Puls Biznesu”.
To także efekt zapowiedzianej przez Z.Gilowską obniżki płac w aparacie skarbowym i zwolnienia 10 % urzędników. Jak wiadomo Pani minister już nie ma i "w ostatniej chwili" wyjściu pracowników aparatu skarbowego na ulice
zapobiegł nowy minister finansów, obiecując, że ... nie tylko redukcji etatów w "skarbówce" nie będzie, ale przeciwnie - prawdopodobnie nastąpi wzrost
zatrudnienia! Związkowcy odwołali strajk.